Wymarzyli sobie starzy wspólne wyjście do kina, by zaczerpnąć choć trochę kultury. Tylko komu podrzucić dziecko? W sumie Gabryś chodzi z nami do kina i nie tylko, ale randka to randka. W takich momentach najbardziej odczuwamy wielką, ponad 150 km odległość do naszych babciów i dziadków.
Więc napisała pani matka anons o ambitnej treści, dołączyła sweet focię i wysłała tu i ówdzie.
"Młody, bardzo przystojny, z zasady grzeczny, z czarującym uśmiechem, raczej mało rozmowny poszukuje opieki na jutrzejszy wieczór".
Pierwszy sms i od razu trafiony, bo zgłosiła się i opiekę nad Juniorem (jak zawsze zresztą) przejęła pani Ania - jego ukochana od lat czuwająca nad kulturalnym życiem rodziców. To jedna z niewielu osób pod opieką, których zostawiamy Gabrysia bez żadnego stresu i wiemy, że dosłownie w każdej sytuacji sobie poradzą.
Gabi raz w tygodniu swoje zajęcia rewalidacyjne odbywa u pani Ani i od zawsze uwielbia ten czas. Każdy taki wypad nazywamy "magicznym wtorkiem", bo wracając z wtorkowych zajęć w Elfie podrzucam Gabrysia do pani Ani, oczywiście z całym szkolnym ekwipunkiem, nie wiem co Oni wtedy robią, ale Gabryś zawsze wraca do domu bardzo szczęśliwy, chyba, że za szybko go odbiorę to wraca z fochem - szczerze, to prawie zawsze jest za szybko...
Wiadomość o wieczornych zajęciach u własnej nauczycielki wielką radość sprawiła dziecku, do tego stopnia, że rechotał od momentu, w którym usłyszał dźwięk domofonu aż do chwili, w której pani Ania otworzyła drzwi. Wychodząc mówię do własnego dziecka "papa Gabrysiu, baw się dobrze" - już nawet nie zareagował...
Totalnie rozbawiona (zmierzyliśmy się z Bridget Jones 3) i stęskniona (nasze wyjścia z domu bez Juniora są tak rzadkie, że jeśli gdzieś wychodzę i nie pcham wózka czuję się jak bez ręki) chwilę po godzinie policyjnej odbieram dziecko, totalnie niezadowolone... Znów za szybko... W przeprosiny obiecuję, że do domu wrócimy spacerem, kiedy drepczemy pojawia się ten rechoczący śmiech - dobrze, że choć tyle bo jakby foch się utrzymał to popadłabym w kompleksy... W domu Gabi ucieka gdzieś myślami, domyślam się, że pewnie wspomina dyskotekę, na której balował jeszcze pół godziny temu, ale muszę go upomnieć, sugeruję że wrócił do domu, może zacząć się cieszyć...
Kiedy nie pomoga mówię, że czas zakończyć magiczne wyjścia z domu i wrócić do nauki w domu, zadziałało wraca - jak na nic nie pomaga to grozimy ZOKiem na wyjścia do pani Ani - to zawsze działa.
Następnego dnia śpi do południa, taki zmęczony...
Gabi raz w tygodniu swoje zajęcia rewalidacyjne odbywa u pani Ani i od zawsze uwielbia ten czas. Każdy taki wypad nazywamy "magicznym wtorkiem", bo wracając z wtorkowych zajęć w Elfie podrzucam Gabrysia do pani Ani, oczywiście z całym szkolnym ekwipunkiem, nie wiem co Oni wtedy robią, ale Gabryś zawsze wraca do domu bardzo szczęśliwy, chyba, że za szybko go odbiorę to wraca z fochem - szczerze, to prawie zawsze jest za szybko...
Wiadomość o wieczornych zajęciach u własnej nauczycielki wielką radość sprawiła dziecku, do tego stopnia, że rechotał od momentu, w którym usłyszał dźwięk domofonu aż do chwili, w której pani Ania otworzyła drzwi. Wychodząc mówię do własnego dziecka "papa Gabrysiu, baw się dobrze" - już nawet nie zareagował...
Totalnie rozbawiona (zmierzyliśmy się z Bridget Jones 3) i stęskniona (nasze wyjścia z domu bez Juniora są tak rzadkie, że jeśli gdzieś wychodzę i nie pcham wózka czuję się jak bez ręki) chwilę po godzinie policyjnej odbieram dziecko, totalnie niezadowolone... Znów za szybko... W przeprosiny obiecuję, że do domu wrócimy spacerem, kiedy drepczemy pojawia się ten rechoczący śmiech - dobrze, że choć tyle bo jakby foch się utrzymał to popadłabym w kompleksy... W domu Gabi ucieka gdzieś myślami, domyślam się, że pewnie wspomina dyskotekę, na której balował jeszcze pół godziny temu, ale muszę go upomnieć, sugeruję że wrócił do domu, może zacząć się cieszyć...
Kiedy nie pomoga mówię, że czas zakończyć magiczne wyjścia z domu i wrócić do nauki w domu, zadziałało wraca - jak na nic nie pomaga to grozimy ZOKiem na wyjścia do pani Ani - to zawsze działa.
Następnego dnia śpi do południa, taki zmęczony...
Nie wiem co oni robili? w każdym razie musieli bawić się znakomicie bo oboje żegnali się z w cudownych nastrojach.
Wiem natomiast i to będą bardzo smutne wnioski
miłość moi drodzy - zazdrosna jestem 😕
jesteśmy nudni 😱
jesteśmy starzy 😱
foch rulez 😱
mamy nastolatka z całym dobrodziejstwem 😱
Pani Aniu dziękujemy 💗💗💗
Pomijając całą moją matczyną zazdrość, uwielbiamy ten cały grad uczuć 💝 z którym Gabi wraca do domu i za to że czasem możemy liznąć szczyptę kultury.
ps. Matka jest tylko jedna!
Wiem natomiast i to będą bardzo smutne wnioski
miłość moi drodzy - zazdrosna jestem 😕
jesteśmy nudni 😱
jesteśmy starzy 😱
foch rulez 😱
mamy nastolatka z całym dobrodziejstwem 😱
Pani Aniu dziękujemy 💗💗💗
Pomijając całą moją matczyną zazdrość, uwielbiamy ten cały grad uczuć 💝 z którym Gabi wraca do domu i za to że czasem możemy liznąć szczyptę kultury.
ps. Matka jest tylko jedna!