sobota, 22 grudnia 2012

Chorybzdowo

W naszym domu z chorowaniem jest jak w reklamie - wszyscy zarażają się od siebie nawzajem. Robert zbiera wszystkie zarazki po świecie i przynosi do domu, a ja je od niego przejmuję, po czym przekazuję Gabrysiowi. Gabryś ostatecznie zaraża tatusia i efekt jest taki, że wszyscy chorujemy...
W niedzielę Gabryś był już jakiś inny, dużo spał, nie chciał jeść - choć to u niego nie jest oznaką chorowania, w mojej głowie zapaliło się pomarańczowe światło... Wiedziałam, że na coś się zanosi, szczególnie, że sama byłam na antybiotyku. Wieczorem miał już 38,5 stopni. To już duży problem, bo przy padaczce to naprawdę wysoka temperatura. W poniedziałek od godziny 7 do 11 próbowałam dodzwonić się do naszej przychodni, pilnie potrzebny był nam lekarz, a tu wciąż zajęte albo nikt nie odbiera... Najprościej byłoby pofatygować się do przychodni osobiście, tylko co w tym czasie zrobić z Gabrysiem? Zostawić samego w domu, z temperaturą? To byłoby niepoważne. A może ściągnąć go z łóżka i wraz z nim postać w kolejce w przychodni? To jeszcze gorsze rozwiązanie... Babcie Gabrysia mieszkają w Siemiatyczach oddalonych od nas o jakieś 150 km, a w takich chwilach właśnie najbardziej ich brakuje...
Chorowanie na Nie
Nie ruszajcie mnie
Nie chcę ćwiczyć
Nie chcę nic robić
chcę odpoczywać!!!
Około 13 ktoś w końcu odebrał telefon. Temperatura u Gabrysia była wciąż wysoka, choć spadła spadła do 37,9 stopni. Tłumaczę pani z drugiej strony, że Binio taki chory, ma temperaturę, katar, zaczyna kaszleć, nie je, więc na pewno boli go gardło. A pani odpowiada mi krótko - numerków brak... Zatkało mnie, tłumaczę, że dzwonię cały ranek, że nikt nie odbiera, młody gorączkuje, a przy padaczce to naprawdę niebezpieczne, pani na to mówi, że dziś nawet nie wszyscy, którzy rano stali w kolejce zostali umówieni na wizytę... Możemy przyjść, poczekać w kolejce - może pani doktor nas przyjmie bez numerka...
Do akcji wkroczył Robert - stwierdził, że z tak chorym dzieckiem nie pójdziemy czekać w przychodni kilka godzin, aż ktoś łaskawie nas przyjmie i umówił Biśka na wizytę prywatną. Stało się jednak coś, czego bardzo nie lubię - trafiliśmy do pani doktor, która nie znała Gabrysia. Sama już doskonale wiem, że kiedy słupek rtęci na termometrze przekracza 38 stopni, to nie dzieje się to bez powodu - w powietrzu wisi infekcja i musimy zastosować antybiotyk. Tymczasem pani doktor na siłę chciała leczyć młodego tylko przez inhalację. Inhalacje mogą być leczeniem wspomagającym, ale nie wyprowadzą Gabrysia z temperatury i infekcji. Niestety tak bywa, gdy trafiamy do lekarza, który nie zna Gabrysia i nie słucha tego, co - jako doświadczeni już rodzice - mówimy. Dlatego tak bardzo nie lubię wizyt u nieznanych lekarzy. Nasz pediatra zna Biniaszka na wylot. Każda jego decyzja odnośnie wprowadzanego leczenia zawsze była trafiona i pomagała naszemu dziecku szybko wrócić do formy. Niestety nasz pediatra jest na zwolnieniu...
Wracając do tematu - dla mnie największym absurdem jest brak możliwości dostania się do lekarza we własnej przychodni . Zimą, w czasie wzmożonych zachorowań, przyjęcia pacjentów powinny być zdecydowanie zwiększone, a wręcz dostosowane do ich potrzeb. System lecznictwa w naszym kraju jest chory.
Oczywiście skończyło się na wstawieniu antybiotyku. Trochę późno, bo według zaleceń pani doktor podaliśmy go dopiero w środę, pewnie gdybym słuchała swojej intuicji Gabryś byłby już zdrowy.... Święta coraz donośniej pukają do drzwi, a my leżymy w łóżkach. Trzymajcie kciuki - może do poniedziałku wrócimy do formy.

2 komentarze:

  1. Witaj Justynko!
    Nie powinnam denerwować się przed świętami, ale jak być obojętnym w takiej idiotycznej, chorej sytuacji.
    Chore dziecko wymagające natychmiastowej porady musi czekać wiele godzin. O tym, że system leczenia w naszym kraju jest chory, wiemy od kilkunastu lat...
    Oczywiście, że trzymamy z Erykiem za Was kciuki.
    Wierzę, że jednak na Święta pojedziecie do Rodziców.
    Wiem, że wszystko robisz, aby Gabryś wyzdrowiał...Życzę Wam tego z całego serca!

    Droga Justynko, Robercie i Gabrysiu !
    Święta zbliżają się szybkimi krokami,życzymy Wam dużo, dużo nieustającego zdrowia, miłości, szczęścia, wszelkiej pomyślności i wszystkiego najlepszego.
    Mocno Was tulimy i pozdrawiamy.
    Lusia i Eryk

    OdpowiedzUsuń
  2. Życzę Wam abyście jak najszybciej wrócili do zdrowia:))))Pięknych radosnych a przede wszystkim zdrowych świąt życzę:))))Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń