sobota, 17 listopada 2012

Ognisko

Ostatni prawdziwie jesienny weekend spędziliśmy na Podlasiu - w Siemiatyczach. Minęły już ponad dwa miesiące od naszych ostatnich odwiedzin u rodziców, a Biniaszkowych dziadków, którzy coraz częściej dopominali się przywiezienia im ich wnusia, dlatego podjęliśmy decyzję o krótkiej weekendowej wycieczce. W telewizji zapowiadali piękną słoneczną pogodę, dlatego moja siostra Marta przygotowała Gabrysiowi niespodziankę. Wszyscy o tym wiedzieli, tylko Gabrysiowi nic nie mówiłam - niespodzianka to w końcu niespodzianka.
Naszą wizytę rozpoczęliśmy od spaceru naszą ulubioną trasą za miastem. Było pięknie - kolorowe liście mieniły się w promieniach słońca, od czasu do czasu szeleszcząc nam nad głowami. Bystrzejsze od mojego mężowskie oko wypatrzyło w lesie kilka prawdziwków, którymi las pachniał niesamowicie. I jeszcze te liliowe wrzosy (zdjęć z lasu nie będzie, bo zapomniałam zabrać na spacer aparat)...

Potem nasze kroki skierowaliśmy do nowego domu cioci (Marta i jej rodzina są w trakcie przeprowadzki), po drodze zaglądając do pierogarni na bardzo lubiane przez Binia pierogi (Binio rzadko cokolwiek lubi, jeśli chodzi o jedzenie...), z pysznym farszem, dodam.
Kiedy dotarliśmy do cioci, nasz rodzinny ogniomistrz - "Maleńka" - kończyła rozpalać ognisko, które było właśnie tą specjalnie przygotowaną dla Gabrysia niespodzianką. Binio często uczestniczy w spotkaniach rodzinnych, nie tylko tych przy ognisku czy grillu, ale to zostało przygotowane specjalnie dla niego. Ciocia, usłyszawszy o Biniaszkowych poczynaniach, o jego stale rosnącym zainteresowaniu światem i wszelkimi innymi nowościami, stwierdziła, że czas najwyższy nauczyć go czegoś nowego, czegoś, dzięki czemu zawsze z radością będzie do niej wracał. Gabryś piekł kiełbaski z moją pomocą. Kij był bardzo ciężki, ale i tak sprawiło mu to ogromną radość. Szkoda, że nie chciał zjeść przygotowanego przez siebie posiłku...
Z wrażenia zasnął w swoim wózku, mimowolnie dogrzewając się ciepłem ognia. Był z nami do późnego wieczora. Ponieważ październikowe noce są już dość zimne, opiekę nad Gabrysiem przejęła Paula - moja siostrzenica. Dzieci mojej siostry (ma jeszcze synka - Matiego) zawsze fantastycznie zajmowały się moim synkiem. Zawsze mogę zostawić go pod ich opieką i wiem, że jest bezpieczny. Pewnie wiele by dały, żeby mógł się z nimi tak zwyczajnie pobawić, ale skoro nie może, to oni zabawiają go sami różnymi zabawkami, czytają mu bajki, śpiewają piosenki - robią wszystko, żeby młodszy kuzyn był z nimi szczęśliwy. Tamtego wieczora Gabrysia zainteresowało coś, z czym chyba nigdy wcześniej się nie spotkał. Po tym, jak dzieci zabrały go do domu, usłyszałam, że Gabryś pokrzykiwał radośnie, co jakiś czas wydając z siebie donośne "aaaaa”, po czym rechotał jak żaba. Musiałam iść i sprawdzić, co go tak bawi i okazało się, że bardzo mu się spodobał jego głos niesiony echem po pustych - nie umeblowanych jeszcze - pokojach.
Gabryś był wyraźnie zadowolony z naszej wizyty u Marty - możliwość spędzenia całego dnia na zewnątrz z wielkim domem na wyciągnięcie ręki to dla niego luksus, dlatego od razu poinformowaliśmy Martę, że wiosną podrzucimy jej nasze dziecko na weekend, a sami udamy się na jakąś wycieczkę 
Jestem ciekawa, kto wtedy byłby bardziej smutny?

5 komentarzy:

  1. Och Justyno, jak dobrze, że zdecydowaliście się na wyjazd. To dla Was duże odprężenie a Gabryś pobył przynajmniej na świeżym powietrzu.
    Spotkania z Rodziną jeszcze tak bliską, bardzo pozytywnie wpływają na wszystkich tym bardziej, że z utęsknieniem jesteście zawsze oczekiwani....
    Justyno, wyczuwam, że cały czas czuwasz nad Gabrysiem. Powierzyłaś go opiece siostrzenicy a jeden nieznany dla Ciebie objaw( śmiech Gabrysia)a już idziesz sprawdzić co się dzieje...
    Wielkie u Ciebie serce i odpowiedzialność ogromna jak serce dzwonu...
    Ślę dla Gabrysia i dla Was ucałowania.
    Życzę spokojnej, milej soboty i niedzieli.
    Lusia

    OdpowiedzUsuń
  2. Lusia, to prawda że pilnuję Binia na każdym kroku tylko to trochę nadopiekuńczość... mam nadzieję że gdyby Gabryś był zdrowy nie byłabym taką toksyczną mamusią ;) ściskam Cię serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  3. Super taki wypad połączony z ładowaniem "akumulatorów" na zimę. Gabryś podobnie jak Kuba lubi spać w Kimbie :) Pozdrawiamy

    OdpowiedzUsuń
  4. Gabryś słynie z podsypiania... Kimbe uwielbia, wcale się nie zdziwię jak pionizator zaadaptuje do spania, pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. zyj z calych sil i usmiechaj sie do ludzi bo nie jestes sam spij,noca snij niech zly sen CIE nigdy wiecej nie obudzi teraz spij

    OdpowiedzUsuń