niedziela, 19 maja 2013

hit sezonu

Jeśli nie zdążyliście się jeszcze zapoznać z najnowszymi trendami w modzie na najbliższy sezon, to chciałabym zaprezentować Wam buty (tzw. łuski ortopedyczne) z najwyższej półki... Gabryś już został ich posiadaczem. Oto one (zdjęcie poniżej).


Wiem, wiem, wyglądają na lekko toporne, nie przypominają ani kozaków, ani sandałów, sportowe też raczej nie są, sama bym w takich nie chodziła, ale wierzcie mi - od kilku tygodni robią furrorę w naszym domu. Dlaczego hit sezonu? Bo wiążemy z nimi ogromne nadzieje, a z drugiej strony - jeśli nie ze względu na wygląd, to na pewno z powodu swojej ceny łuski ortopedyczne zasługują na miano tych z najwyższej półki, niczym z paryskich butików.
Zagórze, lipiec 2012 r.
Historia tych butów zaczęła się jeszcze w zeszłym roku, kiedy rehabilitantka Gabrysia - pani Marta - zaczęła mnie naciskać o zaopatrzenie młodego w taki oto sprzęt... Byłam świadoma, że Gabryś bardzo urósł i trudno zapanować nad całym jego ciałem, szczególnie w trakcie ćwiczeń, ale żeby od razu kupować łuski...
Nigdy nie byłam zwolenniczką takich "rehabilitacyjnych zabawek" i wciskania w nie stóp dziecka, w dodatku własnego dziecka. A łuski od zawsze kojarzyły mi się z czymś bardzo niewygodnym, wręcz z krwawiącymi ranami, moje wyobrażenie o nich było zdecydowanie "na nie". Pani Marta jednak nie odpuszczała, musiałam więc wybrać się do Gabrysiowej pani neurolog, aby z nią porozmawiać o naszych nowych planach. Pani doktor wystawiła nam stosowne zlecenie, dzięki któremu koszt prawie całej jednej łuski pokrył NFZ. Po załatwieniu papierkowych formalności w lipcu wybraliśmy się do Zagórza. To miejsce, w którym odbyliśmy nasz pierwszy turnus rehabilitacyjny, a dodatkowo tam urzędowała nasza pani neurolog i właśnie tam pracownicy firmy Vigo robili specjalne pomiary do zrobienia nowych butów dla Gabrysia. Takie łuski są robione specjalnie pod stopy konkretnego pacjenta, wszystko musi idealnie pasować, żeby łuski przyniosły oczekiwany efekt, a przede wszystkim - żeby pomagały, a nie szkodziły. W Zagórzu pracownicy Vigo założyli Gabrysiowi gipsy na obie nogi, co jemu akurat wcale się nie podobało, i na podstawie tych odlewów zaczęto przygotowywać nasze "łuskobuty". Trochę zajęło nam załatwienie formalności papierkowych i finansowych, choć przy okazji muszę przyznać, że jeśli w coś nie wierzę tak do końca, to załatwiam to wszystko w zwolnionym tempie. Przed Wielkanocą robiliśmy ostatnią przymiarkę, wtedy spionizowaliśmy Biśka w przygotowywanych dla niego butach, a pracownica Vigo dokładnie wychwyciła wszystkie potrzebne do zrobienia poprawki. Dokładnie mi wszystko opowiedziała, co jeszcze będą zmieniać i jaki efekt te zmiany mają dać. Umówiłyśmy się na odbiór butów po świętach. Jadąc do Zagórza miałam mieszane uczucia, i choć łuski wyglądały super, do tego świetnie pasowały do nóg Gabrysia, to moje obawy wybiegały w daleką przyszłość. Postanowiliśmy jeszcze postawić Gabrysia, pomogły nam w tym specjalne ortezy, w których dotychczas pionizowaliśmy Gabrysia. Byłam w szoku - Bisiek tylko trochę pojęczał, ale zrobił jeszcze coś, czym mnie bardzo zaskoczył. Pokazałam mu, gdzie jest barierka i pomogłam mu ją złapać, a Gabryś, trzymając ją rączkami, próbował się spiąć, co mu różnie wychodziło, ale nawet na moment nie zabrał z niej rączek. To zasługa cioci Asi, która na zimowym turnusie rehabilitacyjnym na zajęciach na basenie z ogromnym zapałem go tego uczyła. Myślałam, że Gabryś już o tym zapomniał, a tu taka niespodzianka.
pierwsza domowa przymiarka
Do domu wracałam szczęśliwa. Wiedziałam, że teraz wiele zależy od nas i od Biśkowych chęci do pracy w nowym sprzęcie. Już wieczorem postanowiłam zaprezentować tatusiowi nowe Biśkowe buty. Jak na pierwszy raz w domu wyszło wspaniale, a co najważniejsze - bardzo, bardzo podobało się Gabrysiowi.
I zaczęło się - codzienne stanie oraz próby pokonywania naszych domowych pomieszczeń na Biśkowych nogach. Codziennie pomagam naszemu dzielnemu dziecku przestawiać nogi (a to nie jest łatwe) i tłumaczę mu, jak działa schemat chodu. Gabryś najbardziej polubił wizyty w łazience, lubi tam słuchać i dotykać pralki w trakcie prania, ale hitem jest chodzenie do kranu, odkręcanie wody i chlapanie się - wtedy to już piszczy ze szczęścia.

Kto by pomyślał, że takie niby zwykłe buty wniosą takie zmiany w nasze życie. A tych jest naprawdę dużo, bo w miarę możliwości pokazujemy Gabrysiowi świat, świat widziany z naszej perspektywy, na nogach.
Nie zachłysnęliśmy się jednak szczęściem spowodowanym postępami Gabrysia w kwestii stania, jesteśmy świadomi, że te wszystkie zmiany to zasługa łusek i ortez które, pomagają naszemu synkowi utrzymać się w pozycji stojącej. Ale w tym wszystkim najpiękniejsze jest to, że Gabrysiowi sprawia to radość i że on sam chce! Chce stać, chce z naszą pomocą przestawiać nogi i poznawać świat widziany z naszej perspektywy, a nie tylko z siedziska wózka.
majówka, my już wyglądamy dnia w którym mama o niej napisze :)))

To zdjęcie to zapowiedź jednego z przyszłych postów - będzie o majówce, o pięknym mieście, w którym ją spędziliśmy i o radości, którą pewien mały człowiek swoim uśmiechem w nas wzbudza. Dodam, że tu też stoimy, tylko nasze nogi nie zmieściły się w kadrze, ale jak widać po zdjęciu, stanie na zewnątrz jest jeszcze bardziej atrakcyjne.

19 komentarzy:

  1. Witaj Justynko!
    Cieszę się razem z Wami, że Gabryś pragnie poznawać świat z innej perspektywy. Bardzo się cieszę, że jest bardzo aktywny i nie zraża się kłopotami, trudnościami.
    Jest z Niego Wielki Bohater!!!
    Już się cieszę na przyszłe posty. Mam nadzieję, że opiszesz jak spędzaliście majówkę i napiszesz jak Mały Człowieczek sprawia Wam radości.
    Muszę Ci napisać, bardzo za Wami tęskniłam.
    Całuję Was bardzo gorąco i serdecznie pozdrawiam:)
    Lusia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lusia dziękuję za ciepłe słowa, nawet nie wiesz jakie dla mnie one są ważne i potrzebne, Gabryś naprawdę nas zaskakuje pomimo że padaczka ostatnio nie odpuszcza on dzielnie i z uśmiechem brnie do przodu :) i ten jego uśmiech daje nam siłę :)))
      ja nawet jeśli nie piszę to tęsknie za Wami, choć na chwilę staram się zaglądać na podczytywane blogi czasami nawet brakuje mi czasu na pozostawienie krótkiego komentarza, ale wiosna, spacery i nowe obowiązki związane ze staniem Biśkowym pochłaniają mój czas, dziś obiecuję że jak nie będę miała czasu nic napisać to wrzucę choć parę zdjęć by Ci bardziej tęskniący nie martwili się o nas ;)
      Lusia ściskam bardzo serdecznie
      Justyna

      Usuń
    2. Justynko, wiedz, że zawsze jestem przy Was.
      Lecz Gabryś jest najważniejszy. I to jemu musisz poświęcać każdą minutę...Tak się cieszę, że buty mu się spodobały. Ma chęci i jest radosny... I chociaż to początek tej ciężkiej pracy, to jednak w tym przypadku widać efekty i Twój trud nie poszedł na marne...
      Wiem, że gdybyś miała odrobinę wolnego czasu, to wpadniesz i napiszesz chociaż jedno słowo.
      Całuję i pozdrawiam Wszystkich!!!
      Lusia

      Usuń
    3. dziękuję :* Lusia ściskam, bardzo, bardzo mocno

      Usuń
  2. To bardzo dobrze że Gabrysiowi spodobały się nowe buty.To mądry i dzielny chłopczyk:)))czekam na następny post i pozdrawiam bardzo serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Reniu bardzo dziękuję - jutro mu przeczytam on bardzo lubi być chwalony ;) postaram się pisać częściej, trzymajcie za mnie kciuki by mi się to udawało :)))
      Reniu uściski i cały czas trzymam kciuki za Twoją córcię i jej maturę

      Usuń
  3. Sprzęt sprzętem, ale widok Binia przemierzającego w nich ulice... Bezcenne... Brawo chłopaku!
    Piękne miasto mówisz, czy ja wiem hehe, No, ale poczytam z chęcią . Buziaki dla dzielnego trio.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem Ewa bo sama czuje dumę widząc uśmiech na jego twarzy w chwilach "paradowania" przez miasto w tym sprzęcie ;) Miasto i owszem bardzo bardzo urokliwe :)
      ja również czekam na wpis w świecie pewnej Ewy podobno miałaś już tytuł
      ściskamy serdecznie

      Usuń
    2. Czekasz, więc zapraszam :-)

      Usuń
  4. To nic, że rzadko u mnie bywasz. Ważne jest to, że butki zdają egzamin i Gabryś w nich chodzi.To wielka radość w małych kroczkach Gabrysia.
    Bądźcie dobrej myśli!
    Podziwiam za pogodę ducha, życzę radości w nowych butkach!
    Pozdrawiam bardzo cieplutko:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jolu będę starała się poprawić ;) bo u Ciebie zawsze piękne zdjęcia :)
      Dziękuję, staramy się cieszyć każdą z takich chwil, bo dla nas to one mają najwyższą wartość, a dodatkowym plusem są chęci i radość Gabrysia bo właściwa motywacja to duża część sukcesu sukcesu :)
      pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  5. a mój Jasiek tych butów nie znosi... ale On ma swoje perspektywy...
    pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Asia bo Jasiek postrzega te buty z mojego punktu widzenia, a co ja o nich myślę napisałam... a Gabryś może dojrzał do stania teraz jak nigdy wcześniej i wie że sam nie da rady - uciski

      Usuń
  6. Nie ważne że potrzebuje niewielkiej sprzętowej pomocy aby stać - najważniejsze, że może obserwować świat ze stojącej perspektywy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I dlatego tak bardzo nas to cieszy ;)
      pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  7. aaaaaaaaaaaaa jak dobrze, ze wreszcie napisaliście :)
    aaaaaaaaaaaaaaaaaa jak jeszcze lepiej, że Gabryś tak super radzi sobie z butami ;)
    a najdluższe aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa za Wasze pozytywne wibracje, którymi zarażacie przez ten post :)
    pozdrawiam,
    basia
    ps. aaaaaa - to taki okrzyk radości :)))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. aaaaaaaaaaaaaaaaaaa - dla mnie oznacza dokładnie to samo ;) i ostatnio strasznie często pojawia się w naszym życiu
      to wszystko co się teraz dzieje to dla nas mega radość :)))
      pozdrawiam serdecznie

      ps. po butach nas poznacie - dość często testujemy chodniki przy trasie siekierkowskiej :D

      Usuń
    2. oooo a my tamtędy często jeżdzimy rowerami (przeważnie do Mc Donalda na lody :)) )z pewnością więc Was poznamy :)))

      Usuń
  8. Brawo Gabrysiu, śliczne stoisz!
    Pozdrawiamy cieplutko.

    OdpowiedzUsuń