wtorek, 28 marca 2017

Otwock - odsłona druga

W czwartek wróciliśmy do Otwocka, na chwilowy pobyt szpitalny... broniliśmy się przed tym jak mogliśmy, bo nie cierpimy szpitali, ale kiedy ktoś przetłumaczył nam opis ostatniego prześwietlenia kręgosłupa Juniora z medycznego na polski wiedzieliśmy, że musimy...
W lutym nie udało się bo Gabi podchorowywał sobie dość często, a w szpitalach mają sporo swoich zarazek, naszych już nie chcieli, i tak oto przepadł nasz pierwszy termin. Poza tym mieliśmy świadomość, że do badania, które Gabryś ma przejść musi być w 100% zdrowy. 
Rezonans kręgosłupa w znieczuleniu ogólnym to już nie jakieś tam prześwietlenie, tylko to znieczulenie ogólne nie dawało nam spokoju, bardzo chcieliśmy by młody nie musiał korzystać z kolejnej narkozy, ale szczerze w Otwocku nawet nie było z kim o tym porozmawiać, ponieważ takie badania tam nie są przeprowadzane.
Kiedy w zeszłym tygodniu zadzwoniła do mnie pani z sekretariatu oddziału chirurgii dziecięcej otwockiego szpitala, z informacją, że mamy nowy termin na rezonans w IMiD w Warszawie na 24 marca, pokornie przyjęłam tę informację, odwołałam wszystkie zajęcia by już nie złapać żadnego dziada i czekaliśmy. W czwartek rano, no przed południem zameldowaliśmy się w Otwocku, po przyjęciu na oddział mieliśmy wolne do piątku rano. W piątek ciut świt przyszedł po nas pan w bardzo jaskrawym wdzianku. Pan - kierowca karetki, miał zadanie, przetransportować nas do Instytutu, ale kiedy jeszcze w szpitalnym korytarzu uświadomił młodego, że zademonstruje mu wszystkie karetkowe sygnały dźwiękowe, a nawet pokaże ten świetlny Gabryś ze szczęścia omal nie wyskoczył z wózka 😄. Zobaczenie i usłyszenie tych cudów motoryzacji wprawiło Juniora w cudowny nastrój, jak na tak poważne badanie nie odnotowaliśmy u niego żadnego stresu ani nerwów, tylko uśmiech od ucha do ucha. A kiedy dotarliśmy do Instytutu młody padł z nadmiaru wrażeń, do sali z rezonansem wjechał totalnie nieprzytomny. My w sumie też na lekkim luzie wkroczyliśmy do sali przejściowej, ale słowo intubacja szybko postawiło nas do pionu... panowie doktorzy, anestezjolodzy uświadomili nas, że to nie będzie krótkie ani łatwe badanie, i że może potrwać nawet 1,5 godziny, osobom ze znacznym skrzywieniem kręgosłupa może być trudno tyle czasu leżeć nieruchomo, nawet we śnie, stąd pomysł z intubacją i wprowadzeniem juniora w głębszy sen. My opowiedzieliśmy doktorom o wydarzeniach z dwóch ostatnich lat, o tym że Gabryś "zapomniał" większości wcześniej wypracowanych umiejętności, że po każdym takim zabiegu musimy bardzo intensywnie pracować by stan Gabrysia nie pogarszał się, a poza tym młody do rurki ma ogromny uraz, krztusi się zawsze jak tylko próbujemy podsunąć mu picie ze słomki. Doktorzy po wysłuchaniu nas stwierdzili, że podzielą Gabrysiowe badanie na dwie części, czyli przy pierwszym podejściu zrobią tyle ile się uda i wyznaczą nam drugi termin, i że intubacji nie będzie. Nas wysłali na śniadanie, obiecując że gdyby coś zadzwonią. I zadzwonili po pół godziny, że za jakieś 15 minut kończymy, wszystko się udało za pierwszym podejściem. 
Po dwóch godzinkach byliśmy z powrotem w Otwocku i ku naszej radości i lekkiemu zdziwieniu wypis też już na nas czekał, ale szpital opuściliśmy dopiero gdy Gabryś wypił i zjadł, a my upewniliśmy że nie ma żadnych skutkow ubocznych narkozy.

Teraz pozostaje czekać nam już tylko na wynik, a ten na pewno będzie rzutował na Gabrysiową przyszłość. 

Podsumowując:

  • hitem tego pobytu był przejazd karetką🚑🚑🚑🚑 w życiu nie przypuszczałam, że dla naszego dziecka to będzie aż taka atrakcja
  • anestezjolodzy💗💗💗 dla mnie jasna strona tych dwóch dni
  • mamy bardzo dzielne dziecko, żadnej łezki przy pobieraniu krwi i zakładaniu wenflonu💉💉💉, ktoś nam bardzo wydoroślał, przy nim i my nie panikujemy, w końcu musimy być dzielni tak jak on
  • niestety przed nami kolejna operacja, pomimo wielu zabiegów, intensywnej rehabilitacji i właściwemu zaopatrzeniu ortopedycznemu kręgosłupa Gabrysia nie uda się uratować, obiecuję o wszystkim co z Biniową osią i jej krzywością związane napisać za jakiś czas, jak już trochę ochłoniemy. 

6 komentarzy:

  1. Mimo tych wszystkich zmartwień bardzo dobrze sobie radzicie:))dobrze że Gabrysia pan z karetki wprowadził w dobry nastrój:)))czasem tak nie wiele potrzeba:)))Pozdrawiam serdecznie i mocno trzymam kciuki za jak najlepszy wynik badań:))))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, karetka i przejazd nią długo pozostanie hitem :) dziękujemy Reniu uściski

      Usuń
  2. Dzielny zuch. Szkoda tylko, że z tym kręgosłupem Binaszki tak się porobiło. Mam nadzieję, że operacja pomoże oraz nie wywoła kolejnej traumy, czy też skutków ubocznych u młodego. Ależ on Justynko wyrósł, prawie a go nie poznałam. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. na taki wygląd kręgosłupa wpłynęły ostatnie dwa lata, zbyt dużo złego się wydarzyło :/ to prawda młody ruszył w górę a gdyby oś była prosta byłby dobre 10 cm wyższy :D a poza tym dorośleje nam dziecko ;) to też wpływa na całość wyglądu zewnętrznego. buziaki

      Usuń
  3. Justynko,
    jestem pod wrażeniem. Ależ nasz Gabryś wydoroślał i stał się bardzo odważny. Tak, to prawdziwy zuch. Wiem, że denerwujecie się oczekiwaniem na wyniki badania i kolejną, konieczną operacją. Będzie dobrze.
    Serdecznie pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja też uważam ze mamy bardzo dzielne dziecko ;) właśnie piszę znów o tej dzielności :)
      te najgorsze myśli i przeżycia za nami, bo o konieczności operacji wiemy jakoś od połowy lutego, teraz staramy się żyć tak po prostu i przygotować jak najlepiej do tego czasu, a wstępny plan jest na koniec roku
      buziaki od nas

      Usuń