czwartek, 17 stycznia 2013

Dżemowanie z Dżemobraniem - przygotowania cz.1

Grudniowe koncerty Dżemu dla Gabrysia przeszły już do historii. Pozostały nam niesamowite wspomnienia, zdjęcia i nagrania z obu koncertów. Dziś postanowiłam wrócić do tamtych dni i podzielić się z Wami naszymi przeżyciami, bo były to chwile, których nigdy nie zapomnimy.
fot. Rafał Klęk


"Kiedy czegoś gorąco pragniesz, to cały Wszechświat działa potajemnie, by udało Ci się to osiągnąć"   
Paulo Coelho  

Pomysł zorganizowania zbiórki dla Gabrysia w czasie koncertów Dżemu był inicjatywą Leszka - managera Dżemu. Proponując mi to, wyszedł daleko poza moje marzenia, ale też bardzo zmotywował mnie do działania - nigdy wcześniej nie organizowaliśmy akcji charytatywnych typu zbiórka publiczna. Na koncercie w Toruniu w listopadzie spotkaliśmy się ostatni raz przed Dżemowaniem w Stodole. Wybrałyśmy się tam z Asią specjalnie, żeby ustalić z Leszkiem ostatnie szczegóły związane z akcją, ale też osłuchać się Dżemową muzyką i nacieszyć widokiem naszej ukochanej "szóstki". 
wstępny projekt Dżemosłoika - wykonany przez Ingę 
Wracając nocnym pociągiem ustalałyśmy priorytety. Musiałyśmy szybko przygotować projekty i nagłośnić całą akcję. Cieszyłyśmy się, że chociaż "papierologię" miałyśmy już załatwioną. Na zapięcie wszystkiego na ostatni guzik zostały 3 tygodnie, tylko 3 tygodnie... Przygotowałam treść do ewentualnego plakatu i "podziękowania" - małej wizytówki, która miała być pamiątką od Gabrysia dla każdego wrzucającego pieniądze do puszek. Po tygodniu tylko projekt koszulek miałam gotowy na 100 %. Przerażona uciekającym czasem napisałam maila do Asi, że się poddaję, że wciąż nie mamy projektu plakatu, że mam dużo pomysłów, ale żadnego konkretnego, że może fajnie byłoby, gdyby ktoś odręcznie coś narysował, a kopie zrobilibyśmy na zwykłym xero - taki plakat byłby bardziej wymowny. Asia pocieszała mnie pół niedzielnego wieczoru i nic mi nie mówiąc napisała do Ingi. Inga jest fanką Dżemu jeszcze z czasów Ryśka - taką, która bywała regularnie na Dżemowych koncertach w tamtych czasach. Co najważniejsze - Inga pięknie maluje. Wiem, bo nie raz widziałam na Facebooku zdjęcia jej prac. Inga odpisała, że mamy zbyt mało czasu na malowanie plakatu, ale jej przyjaciel Jurek (dyrektor graficzny w dość popularnym wydawnictwie) zrobi nam profesjonalny projekt. Szczęka mi opadła. Wtedy jeszcze nie znałam Ingi osobiście. Zawsze będę jej i Jurkowi bardzo wdzięczna! Zresztą "Dżemiki" to wspaniałe osoby - przekonałam się o tym nie raz. Inga napisała nam również o pomyśle ze słoikiem Dżemu jako symbolem zbiórki - to był pomysł jej syna. Dodam, że dla mnie to był wspaniały pomysł. Umówiliśmy się na spotkanie dwa dni później, żeby ustalić ogólny wygląd plakatu i inne szczegóły. 

projekt Jurek Rosołowski
Oczywiście nigdy nie może być zbyt różowo - Asia dzień później wylądowała w szpitalu, nie wiedziałyśmy nawet, czy wyjdzie z niego na koncerty... Zostałam z tym całym bajzlem sama. Dodatkowo Binio się rozchorował, a Robert, jak to zawsze bywa, kiedy jest mi bardzo potrzebny, musiał wyjechać w trasę... Pozostało mi albo przełożyć spotkanie, albo poprosić Ingę o to, żeby wpadli do nas. Wybrałam druga opcję, ponieważ czasu było coraz mniej, a projekt potrzebny był "na wczoraj". Spotkaliśmy się wieczorem u nas. Zebraliśmy wszystkie potrzebne do plakatu materiały - tekst, zdjęcia Gabrysia, logo Dżemu, Stodoły i Fundacji. Musiałam jeszcze pomęczyć Leszka o zdjęcie Dżemowców i o zgodę na wykorzystanie go w plakacie, ale to było tylko formalnością, ponieważ Leszek wspierał nas we wszystkim jak tylko mógł. Cały projekt plakatu to pomysł Jurka, przygotowanie go zajęło mu ledwo jeden dzień. Kiedy w sobotę odebrałam maila z ostateczną wersją plakatu, pomyślałam: "o Boże, to się dzieje naprawdę..." Oczywiście nie zaczęłam od rozpowszechniania go, tylko od rozesłania projektu do "szefów wszystkich szefów", aby ten go zaakceptował. Dopóki nie otrzymałam zgody managera Dżemu i Stodoły, a przede wszystkim Fundacji Dzieciom "Zdążyć z Pomocą", nie mogłam rozpowszechniać plakatu. Ja nie mogłam, ale byli tacy, którzy mieli już plakat i mogli to zrobić...
Inga zrobiła całą akcję za mnie - udostępniła plakat na Facebooku, stworzyła wydarzenia i porozsyłała wiadomości o koncercie gdzie to tylko było możliwe. Kiedy zajrzałam na FB, plakat już śmigał po kontach róznych, nieznanych mi osób. W ciągu pierwszych godzin udostępniło go ponad 200 osób, a to był dopiero początek. Lawina ruszyła - jedni udostępniali od drugich itd., wszędzie widziałam ten plakat. Inga w taki nieplanowany sposób nagłośniła akcję. Inguś, przy każdej kolejnej akcji w pierwszej kolejności napiszę do Ciebie!
Ostatni poniedziałek przed koncertem przyciągnął ze sobą kolejne problemy. Wycofała się firma, która miała zrobić "podziękowania" - załamałam się. Udało się z plakatem (bo wydruk plakatów był już zamówiony), to teraz z tym problem? Zaczęło się szaleństwo, Asia w szpitalu, a ja w domu szukałyśmy firmy, która wykonałaby nasze zlecenie. Asia ciekawsze oferty podsyłała do mnie, ale wszyscy rozmawiali ze mną, jakbym urwała się z choinki - jedni wstępnie obiecywali, że zrealizują zamówienie, później pisali, że jednak się nie wyrobią, albo podawali taką cenę, że nic, tylko się załamać. Miałam ochotę odpuścić sobie robienie tych podziękowań, ale z drugiej strony myślałam: "jak to odpuścić, przecież miałyśmy taki fajny plan..." Po kolejnej nieprzespanej nocy rano zajrzałam na Allegro. Liczyłam, że tam coś znajdę - to była ostatnia deska ratunku. Zadzwoniłam pod pierwszą ciekawszą, ale też przystępną cenowo ofertę. Pan Jan z drukarni z Zamościa (jak się okazało również fan Dżemu) poprosił mnie o wszystkie potrzebne dane, wieczorem dostałam gotowy projekt... Piękny, wymowny, taki, jak chciałam - nie wyobrażałam sobie, żeby mógł wyglądać inaczej.
projekt wykonał pan Jan Ciesielski -DRUKARNIA CYFROWA TRIADA z Zamościa

Niesamowite było również to, że poza ekspresowym przygotowaniem projektu Drukarnia w ciągu doby wydrukowała "podziękowania" i jeszcze szybciej wysłała je do nas. Nie czekali nawet na potwierdzenie przelewu, po prostu chcieli pomóc i pomogli, bardzo!
Dodatkowa wspaniała wiadomość przyszła od Asi, która zadzwoniła i poinformowała mnie, że właśnie wychodzi ze szpitala. To była środa. Wszystko zaczęło się składać w całość, brakowało tylko koszulek i dokumentów, które czekały na nas gotowe w Fundacji, ale byliśmy już na finiszu. Asia odebrała dokumenty z Fundacji, a ja miałam się zająć zamówieniem koszulek. Siedziałyśmy z telefonami przy uszach i ustalałyśmy rozmiary koszulek dla Dżemowców, miałyśmy przy tym niemały ubaw, bo to było czyste obstawianie, ale ostatecznie obyło się bez pomyłek, a to jest najważniejsze. Zamówienie poszło, koszulki dotarły do nas w piątek około południa.
Nadruk na koszulkach - projekt mamusi :)

Rano siedziałam i sączyłam kawę, myśląc o swoim wielkim zmęczeniu i nieprzespanych ze stresu nocach. Wtedy przypomniał mi się wcześniejszy post pt. Magia Dżemu. Jeśli ktoś czytał to wie, że miałam plan zorganizowania wszystkiego w ciągu pierwszych dwóch tygodni - w tym ostatnim miałam odpoczywać... Plany były piękne, a wyszło jak zwykle, czyli wszystko na ostatnią chwilę. Zaraz po dostawie koszulek przyjechała Asia. Przywiozła identyfikatory do laminowania - czyli to jeszcze nie był koniec.

Dobrze, że - też na koncert - przyjechała moja siostra z dzieciakami. Ona od rana przejęła opiekę nad Gabrysiem, ale też pomagała mi w zrobieniu identyfikatorów. 

Kiedy wieczorem wychodziłam z domu do Stodoły, wszystkie emocje gdzieś uleciały, a ja wciąż nie mogłam uwierzyć, że to dzieje się naprawdę. Zmęczenie też zrobiło swoje - nie umiałam już się tym wszystkim cieszyć. Dodatkowo jeszcze ten stres związany ze zbiórką, bałam się reakcji ludzi, że coś pójdzie nie tak, że coś się nie uda...
Kiedy jednak Dżemowcy wyszli na scenę, wszystkie emocje opadły, do oczu napłynęły łzy, łzy radości - znów mogłam ich zobaczyć...

c.d.n...


Kochani, w imieniu naszym i Gabrysia chcielibyśmy z całego serca podziękować wszystkim, którzy pomogli nam doprowadzić przygotowania do końca. Bez pomocy wielu osób organizacyjnie nie dalibyśmy rady. Dziękujemy za życzliwość i serdeczność, za każdy gest, za każde ciepłe słowo, za wsparcie, za dżemosłoik, za plakat, za wizytówkę, za posta, który Ktoś napisał specjalnie dla nas i wiele, wiele innych - dobrze jest mieć tyle wspaniałych osób wokół siebie. Cieszymy się że jesteście!


PS. Zorganizowanie takiej akcji wcale nie jest takie łatwe...

9 komentarzy:

  1. Z zapartym tchem czytam co napisałaś,to na pewno było wspaniałe przeżycie:))))Pozdrawiam Was serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  2. Justynko, czytam Twój post piaty raz...
    Za pierwszym razem zbyt mocno grały emocje. Zbyt mocno przeżywałam, denerwowałam się.
    Czułam się tak, jakbym była cały czas przy Tobie.
    Przecież znam zakończenie, wiem, że wszystko się udało...
    Świetnie napisany post. Czekam na dalszy ciąg.
    Przesyłam buziaki dla Gabrysia Ciebie i Roberta.
    Pa Lusia

    OdpowiedzUsuń
  3. Pani Justyno :))
    a my mamy w domu i plakat (wisi w Maćka pokoju) i podziekowanie :))
    i nie wiem czy mam za to dziękowac Pani, czy Pani Ani :))
    dziekuję więc Wam obu :))
    i tylko bardzo bardzo załuję, że moi chlopcy jednka nie mogli być.
    powodzenia :)
    basia w.

    OdpowiedzUsuń
  4. Pani Basiu - nikomu :) pewnie ktoś zdjąłby ten plakat i wyrzucił do kosza, a tak jest Wasz, co mnie bardzo cieszy!
    jeszcze nie jeden Dżemowy koncert przed Wami i nami również - ja wlaśnie z niecierpliwością czekam na 9 marca bo graja w Legionowie :)
    pozdrawiam serdecznie
    Justyna

    OdpowiedzUsuń
  5. Wierzę kochana, że nie łatwe, ale wspomnienia rekompensuje wszystko

    OdpowiedzUsuń
  6. Łał, brawo dla tych wszystko ludzi! Widać, że od tego są przyjaciele! :) A co się dzieje z Asią?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Asię złapało "wyjątkowo wredne dziadostwo", ale bardzo dzielnie walczy, i tak jak my w trudnych chwilach ma przy sobie wielu przyjaciół :) Przepraszam ale nie jestem upoważniona żeby napisać więcej dlatego proszę o kontakt na maila http://gabrysmilkowski.blogspot.com/p/kontakt.html

      pozdrawiam
      Justyna

      Usuń
  7. Bardziej jasno juz nie dalo sie o tym napisac!


    Moja strona drukarnia allegro

    OdpowiedzUsuń
  8. Gdyby wszystko, co mam okazje przeczytac
    w sieci bylo tak interesujace, musialbym chyba zwolnic sie z pracy.



    Zapraszam na moją stronę :: Czarna Hancza

    OdpowiedzUsuń