niedziela, 29 stycznia 2012

Po turnusowe wspomnienia :)


Niestety wszystko, co dobre, szybko się kończy i tak też było tym razem, dziesięć dni minęło w ekspresowym tempie...To był nasz trzeci turnus z Elfem, dodam, że jak zawsze wspaniale zorganizowany i całkowicie spełniający nasze oczekiwania. Znów przekonaliśmy się, co znaczy kompleksowa i intensywna rehabilitacja, oraz  jak wiele dzięki niej Gabryś zyskuje. W ciągu dziesięciu dni odbyliśmy około 50 różnorodnych terapii. W naszym grafiku mieliśmy: rehabilitację ruchową, integrację sensoryczną i polisensoryczną, terapię ręki, zajęcia neurologopedyczne,  ćwiczenia w basenie (terapia Hallwick), muzykoterapię oraz terapię grupową z elementami metody Weroniki Sherborne. To był czas bardzo intensywnej pracy. Grafik został fantastycznie dopasowany do możliwości Biniaszka, dzięki czemu  udało nam się z uśmiechem przejść przez większość terapii. Dowiedzieliśmy się nowych rzeczy o naszym dziecku, a ciocie nie raz udowodniły nam, że niemożliwe staje się możliwe. 
Turnus rozpoczął się 15 stycznia 2012 r.  w ośrodku Bursztyn w nadmorskich Dąbkach. Już samo wejście do Ośrodka wzbudziło w nas same pozytywne emocje - ciepłe, przytulne, a w dodatku bardzo świąteczne miejsce, miałam wrażenie, że przenoszę się w jakiś bajkowy świat - wszystko tak gustownie dobrane. Ogromna choinka od razu  przyciągała wzrok, a Mikołaj chyba ciężko popracował w Święta, bo spał tak smacznie pod choinką, po nocnej i długiej podróży aż chciało się do niego przytulić.... Niestety ze świata marzeń wyrwał mnie recepcjonista, wręczając klucz do pokoju. Cóż szara rzeczywistość - trzeba przynieść bagaże z samochodu, tak to bywa gdy tatusia zostawiamy w domu....
Turnus się rozpoczął... Czas ruszyć do pracy - bardzo ciężkiej pracy. Sam grafik wyglądał zachęcająco, zajęcia odbywały się prawie przez cały dzień, a w większość z tych dni kończyliśmy aquaterapią tak bardzo lubianą przez Bisia.
Ćwiczenia w wodzie to nie tylko pływanie - to konkretne metody rehabilitacji stosowane oddzielnie lub jako ich kombinacje. Terapia w wodzie jest skutecznym środkiem pozwalającym na nawiązanie kontaktu między terapeutą a dzieckiem. Woda, opływając ciało, dostarcza delikatnych bodźców naszym zmysłom, daje szczególnie dużo wrażeń dotykowych, a jej szum wpływa kojąco na nasz system nerwowy. Zabawy w wodzie są źródłem miłych i łagodnych doznań dotykowych, wzrokowych i słuchowych. 
Na turnusie poznaliśmy nową fantastyczna ciocię. Ciocia Asia - tak na imię ma ta urocza kobieta - od razu wzbudziła zaufanie w Gabrysiu - już na pierwszych zajęciach zasnął w jej ramionach. Cóż woda jednak relaksuje... a wyspać się trzeba, następnego dnia zaczynamy o 9.15, w dodatku od rehabilitacji.
Rehabilitację prowadzi ciocia Ania, to jedna z tych osób, do których na terapie drepczemy zawsze z wielką radością. Mogę  powiedzieć, że zna Biniaszka "od podszewki" - poznali się, gdy Gabryś miał ledwo ponad dwa miesiące, to ona była naszą pierwszą rehabilitantką, ona wycierała wielkie łzy Gabrysia, przytulała, gdy było nam smutno, wiele nas nauczyła i w wielu sytuacjach bardzo nam pomogła. Niestety, od jakiegoś czasu spotykamy się już tylko na turnusach. 
Gabryś na sali ćwiczy ładnie, choć z zasady pod koniec pierwszego tygodnia tak intensywnej rehabilitacji  pojawia się kryzys. Nie zawsze chce poddawać się temu, co inni od niego wymagają, stąd też na jego twarzy mina cierpiętnika....
Zajęcia u logopedy.... tu nastąpiło wielkie zdziwienie, oczywiście nasze. W stosunku do turnusu letniego zupełnie zmieniło się Gabrysiowe nastawienie do zajęć neurologopedycznych. To efekt bardzo ciężkiej, półrocznej pracy z ciocią Gabrysią i  jej wszystkich cennych wskazówek, które staraliśmy się wprowadzać w życie. 
Nigdy nie zapomnę przerażonej cioci i płaczącego Gabrysia... tak ciężko było latem, a teraz Gabryś akceptuje wszystko, co tylko ciocia zaproponuje, przy masażu łapie ją za rękę, żeby nie kończyła... Uwielbiam patrzeć na jego rozanieloną minę, kiedy z zainteresowaniem oczekuje na to, co teraz ta ciocia będzie z nim robić. 
Nie obyło się bez Biniaszkowej przekory - przecież musi pokazać, kto rządzi na terapii... Co tam mama będzie oglądała.
z ciocią nawet picie z kubka jest super :)

Na terapii ręki u cioci Iwonki dużo się działo, ciocia postawiła Bisiowi bardzo  wysoko poprzeczkę, bez buntu się nie obyło, ciocia wymagała - bardzo dużo wymagała od Gabrysia, jego rączki nie zawsze były w stanie sprostać zadaniom postawionym przed nim. W ruch poszły najróżniejsze pomoce:
  • masażery - masowaliśmy dłonie różnymi przedmiotami i fakturami
  • nawlekaliśmy kulki na sznurek
  • przypinaliśmy spinacze (a do tego trzeba mieć dużo siły!)
  • lepiliśmy ciastka z modeliny - ugniatanie, rolowanie
  • malowaliśmy palcami i pędzlami

  • praca rąk na pętlach z klockami
To było dla mnie największe zaskoczenie turnusu, Gabryś chciał przekładać te klocki, wyciągał ręce, łapał klocki - dla dziecka słabowidzącego to naprawdę ciężka praca. Po powrocie z turnusu postanowiłam zakupić Bisiowi taką zabawkę. Mróz -25 stopni, mamusia rusza w podróż do Ikei po zabawkę dziecku. Niestety nie mamy u Gabrysia takiej siły przebicia, Gabryś złapał zabawkę za pętle, po czym podniósł ją do góry i wyrzucił ze swojego pięknego stolika... Ciociu Iwonko pomocy.....

cdn.

2 komentarze:

  1. ile miłości, ile miłości trzeba....ile miłości jest w Was...Podziwiam...i chciałbym przytulić...

    OdpowiedzUsuń