niedziela, 25 listopada 2012

dzieci, szkoła i anioły

Szkoła i domowe zajęcia indywidualne na stałe wplotły się w codzienny grafik Gabrysiowych terapii. Lubię patrzeć na Gabrysia, kiedy oczekuje przyjścia swojej nauczycielki. Ma wtedy takie roześmiane oczy, jakby zastanawiał się co dziś będą robić, jakie piosenki pani Ania mu zaśpiewa, a może pójdą na spacer, a może do szkoły? 
Do szkoły jeszcze nie, ale do dzieci owszem.
Kiedy pani Ania przekracza próg naszego mieszkania, a jej oczy błyszczą nie mniej niż Gabrysiowe, wtedy wiem, że ma plan... Dziecko idzie na dwór. A sam zainteresowany spogląda na mnie spod rzęs, sprawdzając, czy już stoję obok z kurtką. Gabryś i pani Ania albo rozumieją się bez słów, albo umawiają się kiedy, nie słyszę... Szybko ubieram Gabrysia i ONI szczęśliwi wychodzą, a ja mam chwilę dla siebie :) Otwieram wszystkie możliwe okna, odkurzam wszystkie kąty, do których nie dotarłam przed pojawieniem się nauczycielki oraz wykonuję wszystkie inne czynności należące do "domowego managera". Kiedy wydaje mi się, że skończyłam, słyszę dzwonek domofonu - wrócili. A miałam właśnie usiąść i odpocząć...
Przede mną jednak same atrakcje - Biniaszek z ogromnym entuzjazmem opowiada o spacerze i o tym, co się wydarzyło. Nawet jeśli nie chce gadać ze mną, to z panią Anią debatuje jeszcze dobre 15 minut - pewnie opowiada: "a Kazik pocałował mnie w rękę, pewnie z wrażenia, a Julia obiecała, że coś mi narysuje, a inny chłopczyk masował mi policzki, żeby mi nie zmarzły" itd. Nauczycielka oczywiście tłumaczy mi wszystko z Gabrysiowego na polski i stąd wiem, co ciekawego moje dziecko robiło na dworze. Binio przynosi tyle wrażeń z każdego spaceru, że zawsze ma o czym opowiadać. Tym bardziej, że ostatnio wraz z panią Anią coraz częściej odwiedza dzieci ze swojej klasy na przyszkolnym placu zabaw. Dzieci polubiły te niezaplanowane odwiedziny, bo zawsze pytają panią Anię, kiedy znów Gabryś przyjdzie. W czasie spotkania wszystkie muszą przywitać się z Gabrysiem, ale nie dlatego, że muszą to zrobić - chcą. Nawet jeśli nie podadzą Biniowi ręki, to chociaż ją głaszczą. Są zainteresowane każdym ruchem, każdym dźwiękiem, jaki Binio z siebie wydaje i cieszy je to, że Gabryś z nimi rozmawia. Zbierają i przynoszą mu listki, nasionka i wszystko, co można znaleźć na placu zabaw (wiem, bo sprzątam wózek). Ostatnio wymyśliły, że odciążą panią Anię i będą wozić Gabrysia - wygląda to cudnie: czwórka z tyłu i reszta po bokach i z przodu, żeby Gabryś nie wypadł z wózka. I oczywiście zawsze zapraszają Gabrysia na lekcje. Za pierwszym razem męczyły nauczycielkę, żeby poprosiła mnie o zgodę na uczestnictwo mojego synka w lekcjach, następnym razem już nie pytały, a przypominały: "przecież miała pani zapytać mamę Gabrysia".
z takim uśmiechem wracam do mamy
Kiedy oglądam zdjęcia wykonane przez panią Anię, w uszach słyszę radosny dziecięcy szczebiot. Cieszę się, że Gabryś trafił na panią Anię i na tę klasę. Wiem, że ich przyjazne nastawienie do Gabrysia to praca nie tylko pani Ani, ale również rodziców, za co im wszystkim bardzo dziękuję.






Dzieciaki przygotowały nam jeszcze jedną niespodziankę. To Anioły, a właściwie aniołki. Piękne, malowane przez dzieci na drewnie (za deseczki dziękujemy tacie Julki). No, może z maleńką pomocą pani Ani, ale tak naprawdę to dziecięca wyobraźnia przelana na deseczki. Aniołki zostały przygotowane na szczytny cel - kiermasz świąteczny dla Gabrysia. DZIĘKUJEMY!
O kiermaszu - kiedy i gdzie się odbędzie - będę informować, na pewno jeszcze przed Świętami.

3 komentarze:

  1. Justynko,
    tak się cieszę, że Gabryś spotkał na swojej maleńkiej drodze życia cudowną osobę jaką jest Pani Ania.
    To wielka radość dla Ciebie, widzieć roześmianego Gabrysia. Jest szczęśliwy w tłumie dzieci. Doskonały pomysł by dzieciaki ze szkoły przebywały z Gabrysiem. Już od najmłodszych lat uczą się opieki nad słabszym, chorym...
    Niespodzianka z aniołami jest fantastycznym pomysłem na kiermasz...
    Przesyłam uściski i ucałowania dla Gabrysia i oczywiście dla Ciebie i Męża.
    Pozdrawiam
    Lusia

    OdpowiedzUsuń
  2. Integracja niewymuszona mamusiu. Biniaszkowa radosna minka mówi wszystko.

    OdpowiedzUsuń
  3. Justynko, jak miło zobaczyć roześmianą i szczęśliwą buzinkę Gabrysia.
    Pa Lusia

    OdpowiedzUsuń