środa, 18 lipca 2012

Bal Kibica

Przed wyjazdem na turnus dostaliśmy mail-a takiej treści:
"Szanowni Państwo,
wszystkich Państwa informujemy, że w tym roku, motywem przewodnim balu organizowanego na zakończenie turnusu w Krynicy będzie EURO 2012r!!! Prosimy o zabranie strojów dla dzieci i rodziców na "Bal Kibica"!!!
Pozdrawiamy serdecznie,
Centrum Mowy i Ruchu ELF"
"Super" - pomyślałam, po tegorocznych mistrzostwach Europy pewnie każdy coś posiada - my na pewno. Biniowy tatuś, odkąd pamiętam, kibicuje siatkarzom, a także nazywanym przeze mnie "kopaczami" piłkarzom. Kibicowanie chłopaków to już w naszym domu tradycja, więc Biniuś pierwszy bodziak dla kibica dostał ode mnie, kiedy miał kilka miesięcy. Dodatkowo dawno wyczerpały mi się pomysły na Elfowe przebrania... więc tym bardzo ucieszyłam się z pomysłu cioć-organizatorek. 
To co tato - dobre mieliśmy wejście?
Bal odbył się w sobotę 7 lipca, dokładnie tego dnia, w którym siatkarze walczyli o finał Ligi Światowej, więc wśród naszych dzieci dopingu nie zabrakło, a sami siatkarze zagrali niesamowicie. Wieczorem, zaraz po kolacji, wszystkie dzieci wraz z rodzicami przybyły do sali balowej. Tam czekali na nich terapeuci przygotowani do balu i swoich występów - na spotkaniu informacyjnym organizatorzy poinformowali nas o tym, jak bal będzie wyglądał. Mówili o planowanej zabawie z piosenkami i poprosili rodziców o przygotowanie własnych występów - minimum czterech. Cała sala tego wieczoru była biało-czerwona. Widać było, że wszystkich porwała magia EURO 2012. Tego wieczoru nikt by nawet nie pomyślał, że piłka jest sportem tylko dla mężczyzn, a wszystkie mamy wraz ze swoimi córciami pokazały, że też potrafią kibicować. 
Bal rozpoczęli terapeuci piosenką pod tytułem "Elfa - fa - fa". W piosence przedstawili nam siebie, trochę z przymrużeniem oka opowiadali o sobie i prowadzonych terapiach. Każdy wystąpił z gadżetem, który na co dzień wykorzystuje do terapii. Rodzice, którzy przyjechali do swoich bliskich w odwiedziny, mieli szansę na szybki kurs "kto, z kim i dlaczego". 
Następne do boju przystąpiły mamy, które przygotowały piosenkę w pół godziny. Brawo! My nad naszą spędziliśmy pół nocy, dlatego tym bardziej podziwiam - wiem, jak nam się nic nie składało... Piosenka miała bardzo łatwo wpadający w ucho refren "ole-ole-ole bawimy się, bawimy się", bardzo szybko wszyscy przyłączyli się do śpiewania.
Do następnej piosenki piórka przyodziali wujek Marcin i ciocia Aneta. Zatańczyli do piosenki "KO-KO KO-KO" (nie mylić z "Koko Euro spoko"!), wszyscy byli zachwyceni - szczególnie kaczorkiem, który wykluł się z ich jajka. Dzieciom podobały się ich stroje i bardzo szybko oskubały wujka Marcina z piórek. 

Tego wieczoru jeszcze nie raz śmialiśmy się do łez, zarówno śpiewając, jak i słuchając innych wykonań. Był wiersz o samochwale i piosenki o miśkach, które jadły marchewki, o żabie, która zaprzyjaźniła się z kaczorkiem, a w ich burzliwej miłości przeszkadzał im bocian. Ciocie zadbały również o to, aby dzieciom było bardzo słodko - przygotowały tort dla dwójki dzieci, które podczas turnusu świętowały swoje urodziny. 




Majciochy w grochy
DANCING KRYNICA
Zupełnie na koniec przygotowaliśmy występ taneczny pt. "Majteczki w kropeczki". Miał to być wstęp do tańców, które zawsze są na balu, a które jeszcze były przed nami... 
Nasze majtki, by nie powiedzieć gaciochy, przygotowaliśmy sami, kropeczki również, oczywiście na chwilę przed rozpoczęciem balu... 
Przypuszczam, że nikt nie spodziewał się, jak będzie przebiegał kolejny utwór, kiedy wyszliśmy okryci narzutami na środek. Wszyscy na sali padali ze śmiechu, a naszym dodatkowym atutem był jedyny w naszym gronie rodzynek - tata Matiego, Tomek, który również takie majciochy na siebie założył... Myślę, że to jednak nie dzieci, a my, trochę błaznując, bawiliśmy się na balu najlepiej!




Po zakończeniu występów muzycznych dzieci wraz z rodzicami przeszły po specjalnie przygotowanym czerwonym dywanie. Każdy wykonał przygotowane "hasło kibica", za co dzieciaki dostawały w nagrodę lizaka. Potem przy rytmach dziecięcych przebojów, łapiąc latające w powietrzu bańki mydlane, dzieci znakomicie się bawiły. Tylko Binio udał, że jest zmęczony i po kilku piosenkach uciekł z tatusiem kibicować - wtedy właśnie zaczynał się tak ważny dla nas mecz.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz