sobota, 14 stycznia 2017

Anonse, randki, fochy 💖 i inne historie

Wymarzyli sobie starzy wspólne wyjście do kina, by zaczerpnąć choć trochę kultury. Tylko komu podrzucić dziecko? W sumie Gabryś chodzi z nami do kina i nie tylko, ale randka to randka. W takich momentach najbardziej odczuwamy wielką, ponad 150 km odległość do naszych babciów i dziadków.
Więc napisała pani matka anons o ambitnej treści, dołączyła sweet focię i wysłała tu i ówdzie. 
"Młody, bardzo przystojny, z zasady grzeczny, z czarującym uśmiechem, raczej mało rozmowny poszukuje opieki na jutrzejszy wieczór". 
Pierwszy sms i od razu trafiony, bo zgłosiła się i opiekę nad Juniorem (jak zawsze zresztą) przejęła pani Ania - jego ukochana od lat czuwająca nad kulturalnym życiem rodziców. To jedna z niewielu osób pod opieką, których zostawiamy Gabrysia bez żadnego stresu i wiemy, że dosłownie w każdej sytuacji sobie poradzą. 
Gabi raz w tygodniu swoje zajęcia rewalidacyjne odbywa u pani Ani i od zawsze uwielbia ten czas. Każdy taki wypad nazywamy "magicznym wtorkiem", bo wracając z wtorkowych zajęć w Elfie podrzucam Gabrysia do pani Ani, oczywiście z całym szkolnym ekwipunkiem, nie wiem co Oni wtedy robią, ale Gabryś zawsze wraca do domu bardzo szczęśliwy, chyba, że za szybko go odbiorę to wraca z fochem - szczerze, to prawie zawsze jest za szybko...
Wiadomość o wieczornych zajęciach u własnej nauczycielki wielką radość sprawiła dziecku, do tego stopnia, że rechotał od momentu, w którym usłyszał dźwięk domofonu aż do chwili, w której pani Ania otworzyła drzwi. Wychodząc mówię do własnego dziecka "papa Gabrysiu, baw się dobrze" - już nawet nie zareagował...  
Totalnie rozbawiona (zmierzyliśmy się z Bridget Jones 3) i stęskniona (nasze wyjścia z domu bez Juniora są tak rzadkie, że jeśli gdzieś wychodzę i nie pcham wózka czuję się jak bez ręki) chwilę po godzinie policyjnej odbieram dziecko, totalnie niezadowolone... Znów za szybko... W przeprosiny obiecuję, że do domu wrócimy spacerem, kiedy drepczemy pojawia się ten rechoczący śmiech - dobrze, że choć tyle bo jakby foch się utrzymał to popadłabym w kompleksy... W domu Gabi ucieka gdzieś myślami, domyślam się, że pewnie wspomina dyskotekę, na której balował jeszcze pół godziny temu, ale muszę go upomnieć, sugeruję że wrócił do domu, może zacząć się cieszyć...
Kiedy nie pomoga mówię, że czas zakończyć magiczne wyjścia z domu i wrócić do nauki w domu, zadziałało wraca - jak na nic nie pomaga to grozimy ZOKiem na wyjścia do pani Ani - to zawsze działa.
Następnego dnia śpi do południa, taki zmęczony...
Nie wiem co oni robili? w każdym razie musieli bawić się znakomicie bo oboje żegnali się z w cudownych nastrojach.
Wiem natomiast i to będą bardzo smutne wnioski
miłość moi drodzy - zazdrosna jestem 😕
jesteśmy nudni 😱
jesteśmy starzy 😱
foch rulez 😱
mamy nastolatka z całym dobrodziejstwem 😱

Pani Aniu dziękujemy 💗💗💗
Pomijając całą moją matczyną zazdrość, uwielbiamy ten cały grad uczuć 💝 z którym Gabi wraca do domu i za to że czasem możemy liznąć szczyptę kultury.

ps. Matka jest tylko jedna!

10 komentarzy:

  1. To wieczór udany dla obydwu par:))))dobrze że jet ktoś taki jak pani Ania:)))ktoś kto nie tylko zaopiekuje się Gabrysiem ale jeszcze go uszczęśliwi:)))Pozdrawiam serdecznie:))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o tak pani Ania to nasza rodzinna miłość ;) uściski Reniu

      Usuń
  2. Justynko,
    randka z mężem to klucz do udanego małżeństwa. I o tym doskonale wie, Wasza cudowna Pani Ania. Niezwykle mądra OSOBA!!!! A co się tyczy Was? Dobrze, że chociaż od czasu do czasu znajdujecie czas i chodzicie na randki. Dobrze, że nie są to tylko marzenia. A Młody? no cóż Kochana Mamusiu, też potrzebuje odmiany.
    Całuję i serdecznie pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lusiu można powiedzieć że za większością naszych małżeńskich wyjść stoi pani Ania, ale żeby nie przeginać zawsze staramy się by było to w ramach zajęć szkolnych Gabrysia, ale bardzo cieszymy że czasem możemy wyjsć gdzieś razem, sami nawet jeśli to tylko głupie zakupy w Lidlu ;) a młody cóż nie od dziś wiadomo, że zakochany, a ja tak tylko czasem troszkę pozazdroszczę, takie moje matkowe prawo
      buziaki kochana!

      Usuń
  3. Pamiętasz Justynko jak Ci pisałam, że Binaszka wkracza w wiek, w którym mamusia przestaje być tą jedyną kobietą jego życia? Teraz tak już będzie - randeczki, uśmieszki, dyskoteki, zabawy. Co rusz to nowa dziewczyna. Nie dziw się więc, że nie jest szczęśliwy takimi szybkimi powrotami do domu. Dojrzewa Ci dziecko, oj dojrzewa :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana ja to widzę i to nie od dziś, dwulatki wskakują mu na kolana, dziewczyny z klasy porywają z wózkiem a z własną nauczycielką łączy go bardzo wyjątkowa więź, rozumiem ale tak tylko troszkę zazdrosna jestem, ale cieszę się bardzo bo to właśnie szczęście moje również :)
      oj dojrzewa już za chwilę 12 lat...
      uściski

      Usuń
  4. No moja droga... Powoli szykuj się do roli teściowej :-) No i niech sobie facet poszaleje, a co... Po prostu udaj, że nie widzisz ;-) Serdeczności i pozdrowienia dla Was i cudownej Pani Ani!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. OMG zabrzmiało tragicznie... i od razu w głowie zagrało mi "teściowo ty stary rowerze..."
      staram się udawać, ale cóż wychodzi różnie, zaborcza jestem strasznie :)))) i mega szczęśliwa gdy on jest szczęśliwy zarazem :)
      uściski Andrzeju!!!

      Usuń
  5. Czytam i się uśmiecham :) Myślę, że taka "zmiana dekoracji" robi wszystkim dobrze. Czasami trzeba od siebie odpocząć - by znów wracać stęsknionym. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Święta prawda, tylko świadomość że spadam z piedestału jest taka smutna 😄😄😄
      Buziaki kochana

      Usuń