Rodzicielstwo jest ogromnym wyzwaniem. A bycie rodzicem dziecka niepełnosprawnego to życie pełne różnych trudności. Choć codziennie walczymy z przeciwnościami losu, wcale nie jest łatwo. Ważne jest jednak, aby nauczyć się z tym wszystkim żyć - ponad wszystko pokochać swoje niestandardowe szczęście, ale nie zapominać też o sobie. Trzeba robić "Coś" - coś, żeby nie zwariować.
Sochaczew 09-06-2012 |
Sochaczew 09-06-2012 |
Dlaczego właśnie o tym na Biniaszkowym blogu?
Po koncercie Zbyszek Szczerbiński, Dżemowy perkusista, podarował Gabrysiowi pałeczkę, którą grał na kilku koncertach. Pałeczka zostanie wystawiona na Allegro, na aukcji charytatywnej, a wylicytowana kwota przekazana na Gabrysiową rehabilitację.
"W życiu piękne są tylko chwile..." i dla takich warto żyć |
zostać posiadaczem takiej "Dżemozabawki" - bezcenne, żal, że za jakiś czas będę musiała ją komuś przekazać... |
Dżemu słucham chyba od zawsze. Zaczęło się tak dawno, że nie pamiętam dokładnego początku, ale wiem, że zbiegło się to z nowym Dżemowym wydawnictwem pt. "Detox", czyli około 1991 roku. Ktoś mi włączył "List do M" - powaliło mnie na kolana. Poprosiłam o więcej, przesłuchałam całą kasetę. Niezwykła muzyka, bardzo mądre teksty, dające dużo do myślenia... To wtedy zaczął kształtować się mój gust muzyczny. Gdy czasami wracam do przeszłości, cieszę się, że to właśnie ten zespół i jego bardzo wartościowe utwory w dużej mierze wpłynęły na to, kim jestem dziś. Pamiętam, jak spędzałam każdą wolną chwilę w szkolnej bibliotece, szukając informacji na temat mojego ukochanego zespołu. A były to czasy, kiedy o internecie mało kto słyszał, a książek zawierających jakiekolwiek informacje o zespołach też raczej nie było. Pozostawały tylko gazety, w których dziennikarze, ze względu na nałóg Ryśka, raczej nie pisali pochlebstw pod adresem Dżemu i samego Ryśka. Ich opinie brzmiały mniej więcej tak: "Brudny, nachlany, szczerbaty, wiecznie zaćpany - to jest idol naszych nastolatek..." Gdybym dobrze przeszukała strych u rodziców, na pewno znalazłabym (przynajmniej jedno) takie wydawnictwo. Często po szkole śmigałam do jedynego w naszym mieście sklepu muzycznego - żelaznego baraku na rynku, i spędzałam pod nim po kilka godzin dziennie, żebrając o plakaty wydawane z nowymi płytami Dżemu, które zawsze stawały się moją własnością. Do dziś pamiętam, jak na LP3 u Marka Niedzwiedzkiego spadał "Sen o Wiktorii", a na listę wchodził "List do M". W tle wybrzmiewały pierwsze dźwięki "Listu...", a Marek Niedzwiecki mówił: "straciliśmy Dżem i mamy nowy Dżem..." - to niby takie zwykłe, a tak bardzo utkwiło w mojej pamięci. To były wspaniale chwile, obfitujące w niesamowite wspomnienia, które przez całe życie skrzętnie pielęgnowałam tak, jak mój "Dżemowy zeszyt". Do szczęścia brakowało mi tylko obecności choć na jednym koncercie, niestety - jedyny raz, kiedy miałam szansę usłyszeć Dżem na żywo, koncert został odwołany... Pozostał mi żal i do dziś nie spełnione marzenie - usłyszeć "prawdziwe" Ryśkowe "sie macie ludzie..."
Dzień, w którym odszedł Rysiek, to dla mnie "dzień, w którym pękło niebo". Myślę, że w tamtym czasie nikt nie był w stanie zrozumieć dlaczego się to stało? Po kilku miesiącach od śmierci Ryśka w składzie zespołu pojawił się Jacek Dewódzki, niestety to nie była moja bajka - nie byłam w stanie go słuchać, jego twardy, mocno rockowy głos wręcz mnie drażnił - musiałam sobie zrobić przerwę. Ale nigdy nie wyrzuciłam tej muzyki ze swojego życia. Te moje ukochane Dżemowe kawałki zostały w nim już na zawsze.
Czas mijał, a ja nawet nie miałam świadomości, że w Dżemie znów nastąpiła zmiana wokalisty. Kiedy Gabryś miał około 2 lat, usłyszałam "Do kołyski", nie wiedziałam, że to Dżemowe, zresztą głos wokalisty brzmiał tak ciepło, w niczym nie przypominał głosu Jacka. Zaczęłam szukać - bo nie mogłam przejść obojętnie obok tak pięknej piosenki... Oczom własnym nie wierzyłam, patrząc w komputerowy monitor - to utwór Dżemu! Pomyślałam, że nadszedł czas, żeby coś zmienić - muszę iść na ich koncert! I od razu zadzwoniłam do Kasi:
- Cześć, idziemy na koncert Dżemu?
- Jasne, kupisz bilety?
-Pewnie.
I tak zapadła decyzja o pierwszym, wspólnym wyjściu na koncert, o jakim przez całe życie marzyłam. Oczywiście z dużym zaciekawieniem czekałam na to wydarzenie. Często słyszałam i czytałam, że to nie jest już ten sam zespół i sama zastanawiałam się, jaki jest - nie było już Ryśka i Pawła...
Po tamtym i wielu kolejnych koncertach mogę powiedzieć, że Maciek Balcar nie jest "drugim Ryśkiem", drugiego takiego jak ON już pewnie nie będzie- dla mnie jednak to ktoś zupełnie inny, to artysta, który ma swój własny styl, dodatkowo świetny głos, którym mnie do siebie przekonał w 200% (miałam okazję słuchać go nie tylko podczas koncertów Dżemu). Maciek wniósł do zespołu dużo świeżości i trochę szaleństwa. Uwielbiam jego skoki na koniec "Harleya". Dżemowanie i moja tęsknota za wspaniałymi "lifami" doprowadza do tego, że przy pierwszym bisie zaczynam myśleć, kiedy znowu będę mogła ich posłuchać na żywo. Do domu zawsze wracam dobrze po północy, a muzyka, której nasłucham się na koncercie, zawsze gra w mojej głowie jeszcze kilka dni...Cóż się dziwić...
"... dżem to jest blues, słodki że daj na luz..."
Dżem - Daj mi chleba z dżemem
Następnego dnia rano opowiadam Gabrysiowi, co robiłam wieczorem... Mówię mu o tym, że znów byłam na wspaniałym koncercie Dżemu, że Pan Maciek śpiewał... i mu śpiewam "Żyj z całych sił...", a Gabryś radośnie patrzy na mnie, jakby chciał powiedzieć "mamusiu, też lubię tą piosenkę".
Dżem to dla mnie lek na to wszystko, co dzieje się w moim życiu. Dzięki ich muzyce mogę odreagować. Nie ma dla mnie koncertów lepszych czy gorszych - każdy jest magiczny, bo magia tej muzyki sprawia, że chcę Dżemu słuchać coraz wiecej - setlista nie ma znaczenia, ważne jest, żeby po prostu znow zagrali. A ja, wraz grupa niesamowitych ludzi, z którymi połączyła mnie pasja do tej muzyki, pod sceną staram się delektować każdą zaproponowaną nutką...
Dżem to dla mnie lek na to wszystko, co dzieje się w moim życiu. Dzięki ich muzyce mogę odreagować. Nie ma dla mnie koncertów lepszych czy gorszych - każdy jest magiczny, bo magia tej muzyki sprawia, że chcę Dżemu słuchać coraz wiecej - setlista nie ma znaczenia, ważne jest, żeby po prostu znow zagrali. A ja, wraz grupa niesamowitych ludzi, z którymi połączyła mnie pasja do tej muzyki, pod sceną staram się delektować każdą zaproponowaną nutką...
Dziękujemy Panie Zbyszku :) |
Kiedy byłam
nastolatką, do liceum biegałam z plecakiem, na którym wielkimi literami
napisałam Dżem. Ktoś kiedyś podszedł do mnie i powiedział mi: "Justyna,
musisz być fantastyczną osobą, skoro słuchasz tego zespołu". Czy jestem? Nie wiem. Ciągle uczę się czegoś nowego o sobie, ale wiem na
pewno, że zespół Dżem -ich muzyka i możliwość spotkań z nimi - to bardzo ważny
rozdział mojego życia. Wierzę, że Dżemowa karta, która ostatnio otworzyła się w
życiu Gabrysia, zagości w nim tak, jak w moim, i że kiedyś razem wysłuchamy
naszego ukochanego "Do kołyski" na koncercie.
Który to Twój pierwszy koncert? ;>
OdpowiedzUsuńwspaniale :-))) zawsze pierwszy raz- na nowo, od początku, zawsze wspaniale Justyna :-))
OdpowiedzUsuń