Decyzja o zakupieniu gorsetu bądź kombinezonu, który ustabilizuje kręgosłup Bisia wisiała w powietrzu od kilku miesięcy.
Gabryś już kilka tygodni po przyjściu na świat układał się w "odwrotne C" i dlatego od samego początku rehabilitacji walczyliśmy z asymetrią ułożeniową. Dzięki szybkiemu rozpoczęciu procesu rehabilitacji i wprowadzeniu właściwej pielęgnacji, bardzo szybko udało nam się zmniejszyć różnicę pomiędzy prawą a lewą stroną kręgosłupa Gabrysia, a on uczył się korzystać ze nich równomiernie.
Gabryś już kilka tygodni po przyjściu na świat układał się w "odwrotne C" i dlatego od samego początku rehabilitacji walczyliśmy z asymetrią ułożeniową. Dzięki szybkiemu rozpoczęciu procesu rehabilitacji i wprowadzeniu właściwej pielęgnacji, bardzo szybko udało nam się zmniejszyć różnicę pomiędzy prawą a lewą stroną kręgosłupa Gabrysia, a on uczył się korzystać ze nich równomiernie.
Po kilku latach problem wrócił...
Na skutek silnych napadów padaczkowych, w czasie których kręgosłup Gabrysia w bardzo silnym napięciu skręcał się lewostronnie, powstała skolioza, która z miesiąca na miesiąc pogłębiała się coraz bardziej. Sama rehabilitacja w tym przypadku nie wystarczała, dlatego zaczęliśmy szukać czegoś, co dodatkowo pomoże Gabrysiowi. Dzięki podpowiedzi Pani Marty (naszej rehabilitatnki), trafiliśmy na gorset SPINECOR. "Gorset SpineCor jest pierwszym i jedynym prawdziwie dynamicznym gorsetem, który umożliwia progresywną korekcję skoliozy idiopatycznej. Zabezpiecza prawidłową ruchomość i wzrost kręgosłupa oraz pozwala na normalną codzienną aktywność. Jest łatwy i wygodny w noszeniu pod ubraniem." - zaczerpnięte ze strony internetowej firmy Maxmed z Łodzi.
Na 20 lutego wyznaczono nam termin pierwszej wizyty u lekarza rehabilitacji współpracującego z firmą Maxmed. Do Łodzi wybraliśmy się z dużym zainteresowaniem, ale też z wieloma obawami: jaki będzie ten gorset, jak Gabryś będzie znosił nowe wdzianko? Ale przede wszystkim: czy mu pomoże? Bardzo ważne dla mnie było to, że przed zakupem musieliśmy zrobić prześwietlenie - dawało mi to trochę poczucie bezpieczeństwa, że będziemy leczyć schorzenie potwierdzone konkretnym badaniem. Dziecko w takim gorsecie spędza prawie całą dobę (około 20 godzin), dlatego dokładne badania były dla nas tak ważne.
Dopasowanie gorsetu do Gabrysia, właściwe ustawienie podpięć fachowcom zajęło dosłownie chwilę. Ja jednak poprosiłam o powtórkę... od jutra mamy robić to sami, napy, taśmy, rzepy, właściwe ustawienie kręgosłupa, przecież nie będziemy z każdym pytaniem jeździć do Łodzi. Od razu zauważyłam, że gorset bardzo utrudnia Gabrysiowi przyjęcie pozycji siedzącej jak również utrzymanie się w niej (zawsze gdy kupujemy jakiś nowy sprzęt usprawniający dla Gabrysia, próbuję wyobrazić sobie moje funkcjonowanie w danej rzeczy - w czymś takim nie chciałabym chodzić, szczególnie, że na pierwszy rzut oka mocno krępowało ruchy Gabrysia). Przeraziłam się, bo nie wyglądało to na coś wygodnego, jednak do Łodzi jechaliśmy z nastawieniem, że nasza decyzja zależna będzie od opinii lekarza. A ponieważ pani doktor utwierdziła nas w potrzebie zakupu gorsetu, pozostało nam już tylko sfinalizować transakcję.
I wracać do domu... Szybko powiedziałam Robertowi: "to ja będę jechać do Warszawy" - z zasady takie obowiązki jak prowadzenie samochodu zawsze zrzucam na niego, ale w tym momencie miałam duże obawy co do naszego powrotu do domu. W myślach widziałam Gabrysia jęczącego całą drogę z powodu "tego czegoś", co zdecydowanie ograniczyło jego wolność, dlatego wybrałam wygodniejszą opcję - tak mi się tylko wydawało. Nie wiem, co tak bardzo uszczęśliwiło Binia - może wspólna podróż z tatusiem na tylnej kanapie, a może sama jego obecność (zwykle podróżuje tylko ze mną i znam jego możliwości), w każdym razie powrót do domu przebiegał bez zarzutów i sam gorset nie dał nam się we znaki.
Następnego dnia nie było już tak łatwo, sama musiałam się zmierzyć z nowym zakupem. Trochę drżącymi rękami spinałam napy, po głowie wciąż chodziło pytanie - czy warto było?
Był to dla nas ogromny test. Decyzja była bardzo trudna, bo wiązała się z dużym wydatkiem finansowym, dodatkowo pociągnęła za sobą konsekwencje dla nas najgorsze z możliwych. Jeszcze w tym samym tygodniu musieliśmy całkowicie zawiesić rehabilitację Gabrysia, z przykrością wykonywałam telefony do ELFa i ABC.
Niestety, w naszym życiu często musimy podejmować tak trudne decyzje. Zawsze podejmujemy je w dobrej wierze, że to, co wybieramy, pomoże Biniaszkowi. I tak było tym razem - pozostało nam liczyć na to, że gorset przyniesie oczekiwany efekt i szybko uda nam się wrócić na rehabilitację, która szczególnie teraz jest bardzo ważna.
Na 20 lutego wyznaczono nam termin pierwszej wizyty u lekarza rehabilitacji współpracującego z firmą Maxmed. Do Łodzi wybraliśmy się z dużym zainteresowaniem, ale też z wieloma obawami: jaki będzie ten gorset, jak Gabryś będzie znosił nowe wdzianko? Ale przede wszystkim: czy mu pomoże? Bardzo ważne dla mnie było to, że przed zakupem musieliśmy zrobić prześwietlenie - dawało mi to trochę poczucie bezpieczeństwa, że będziemy leczyć schorzenie potwierdzone konkretnym badaniem. Dziecko w takim gorsecie spędza prawie całą dobę (około 20 godzin), dlatego dokładne badania były dla nas tak ważne.
a to już po pierwszej domowej przymiarce :) |
I wracać do domu... Szybko powiedziałam Robertowi: "to ja będę jechać do Warszawy" - z zasady takie obowiązki jak prowadzenie samochodu zawsze zrzucam na niego, ale w tym momencie miałam duże obawy co do naszego powrotu do domu. W myślach widziałam Gabrysia jęczącego całą drogę z powodu "tego czegoś", co zdecydowanie ograniczyło jego wolność, dlatego wybrałam wygodniejszą opcję - tak mi się tylko wydawało. Nie wiem, co tak bardzo uszczęśliwiło Binia - może wspólna podróż z tatusiem na tylnej kanapie, a może sama jego obecność (zwykle podróżuje tylko ze mną i znam jego możliwości), w każdym razie powrót do domu przebiegał bez zarzutów i sam gorset nie dał nam się we znaki.
Następnego dnia nie było już tak łatwo, sama musiałam się zmierzyć z nowym zakupem. Trochę drżącymi rękami spinałam napy, po głowie wciąż chodziło pytanie - czy warto było?
Był to dla nas ogromny test. Decyzja była bardzo trudna, bo wiązała się z dużym wydatkiem finansowym, dodatkowo pociągnęła za sobą konsekwencje dla nas najgorsze z możliwych. Jeszcze w tym samym tygodniu musieliśmy całkowicie zawiesić rehabilitację Gabrysia, z przykrością wykonywałam telefony do ELFa i ABC.
Niestety, w naszym życiu często musimy podejmować tak trudne decyzje. Zawsze podejmujemy je w dobrej wierze, że to, co wybieramy, pomoże Biniaszkowi. I tak było tym razem - pozostało nam liczyć na to, że gorset przyniesie oczekiwany efekt i szybko uda nam się wrócić na rehabilitację, która szczególnie teraz jest bardzo ważna.
Asymetria ułożeniowa nie zwiastuje dużego problemu dla rozwoju noworodka, jeśli oczywiście odpowiednio zadbamy o zniwelowanie symptomów. Należy pomóc niemowlakowi w przystosowaniu się. Asymetria ułożeniowa nie wymaga szpitala, a większość ćwiczeń stanowi świetną zabawę. Można nauczyć się samodzielnego ich wykonywania.
OdpowiedzUsuńCzytaj więcej ...