poniedziałek, 24 grudnia 2018

wesołych świąt

...Magia Świąt to dziecięca wiara w Świętego Mikołaja,
spokojna rozmowa z bliskimi przy kominku
rozleniwiony telefon
zaspany budzik i śnieg
który nie jest utrapieniem...

Boże Narodzenie to czas cudów.
Dlatego chcielibyśmy życzyć Wam w te Święta,
miłości, zdrowia i siły,
abyście każdego dnia odnajdywali wokół  siebie cuda,
i podążali za własnymi marzeniami. 
bo każdy z nas jest powołany do szczęścia. 

Wesołych Świąt Kochani!!! 

sobota, 26 maja 2018

💗💗💗

Dzień matki ❤ znów w innym wymiarze, bo obecność swojego dziecka doceniasz bardziej niz kiedykolwiek...
Dobrze ze jesteś synku ❤💙💚 świat bez Ciebie straciłby sens...

Kocham 😍😍😍

poniedziałek, 2 kwietnia 2018

Życie po życiu...

Już 3 tygodnie pomieszkujemy w domu, próbujemy poskładać jakoś nasze życie w całość, ustawić plan działania na przyszłość i przede wszystkim ustalić priorytety. Nie jest łatwo, bo gdzieś z tyłu głowy wciąż mieszkają wydarzenia z początku miesiąca... 
Ze szpitala przeszliśmy pod opiekę hospicjum, to nie tak, że z Gabrysiem jest aż tak źle, że od razu opieka paliatywna, zależało nam by Gabryś miał jak najlepszą opiekę po powrocie do domu, szczególnie, że po oiomie nie wędrowaliśmy po innych oddziałach. Przerażeni nocnym wyskokiem naszego syna trochę zwątpiliśmy w nasze możliwości, wpuszczając kogoś do naszego domu chcieliśmy poczuć się bezpiecznie i to bezpieczeństwo zapewnić Gabrysiowi, ale też liczyliśmy na pomoc, wierzyliśmy, że ktoś weźmie nas za rękę i przeprowadzi przez ten najtrudniejszy czas. A czas zawsze weryfikuje nasze działania, cóż nasze rodzinno - hospicyjne relacje są skomplikowane 😂😂😂 bądź nazywając rzeczy po imieniu mamy zdecydowanie inne priorytety w leczeniu Gabrysia... my chcemy Gabrysia ciągnąć w górę, przypominać wszystko co potrafił a nawet tego go uczyć, a hospicjum no cóż, najlepiej położyć, nafaszerować lekami i niech się regeneruje - tylko niby jak... skoro usypiamy jego organizm, a co za tym idzie on przestaje pracować, i jeszcze dieta, lekko przymusowa, wprost wielkanocna... bo cały czas jaja, ale to jeszcze byśmy zaakceptowali jednak Gabrysia żołądek ma zupełnie inne zdanie... totalnie nie radzi sobie z nowym jadłospisem i stoi... nawet nie chcę sobie wyobrażać jaki to musi być ból kiedy przewód pokarmowy nie działa i wszystko zalega...
I żeby nie było, że jestem nie wdzięczna hospicjum też nam bardzo pomaga, mamy zapewnioną opiekę medyczną, dwa razy w tygodniu do Gabrysia przychodzi pielęgniarka (pani Magda jest troskliwa, oddana, wspaniale zajmuje się naszym Gabrysiem), oraz rehabilitantka (pani Małgosia Gabryś zaakceptował ją przy pierwszej wizycie co zdarza się naprawdę rzadko), dodatkowo Gabryś jest pod stałą opieką lekarzy, poza tym otrzymaliśmy do użytku domowego wszystkie potrzebne sprzęty, ssak, koncentrator tlenu, jonizator powietrza czy asystor kaszlu, ciężko byłoby to wszystko zorganizować na powrót Juniora do domu, teraz nadrabiamy zaległości oczywiście w miarę możliwości, bo np. asystor kaszlu kosztuje tylko 18 tys. zł... więc pomimo całej jego cudowności, nasz nie będzie 😁
Gabryś ze szpitala wrócił z sondą do żołądkową, przez którą jest karmiony, jego przełyk jest bardzo wiotki, co według nas jest skutkiem niedotlenienia do jakiego najprawdopodobniej doszło w czasie zatrzymania. Żyjemy nadzieją, że odpracujemy to, co uciekło, a Gabryś jeszcze buzią będzie pochłaniał tony lodów, i właśnie o to walczymy od powrotu ze szpitala, choć bez przerwy słyszę... nie, buzią proszę mu nic nie dawać, bo jeszcze się zachłyśnie... nie buzią to on już nie będzie jadł... A ja... no cóż ślepo wierząca w możliwości naszego "Kulawego szczęścia" od pierwszego dnia w domu podaję wszystkie kropelkowe witaminki, potem dorzuciłam vibovitek, potem trochę picia ze strzykawki, tranik, aż dziś jednorazowo Gabryś zjadł 120ml posiłku 💪💪💪 - nazwijmy go zupką - jest nadzieja!!! - stan na piątek 😉.
Co do sondy, to choć całe życie się przed tym broniliśmy, zdecydowaliśmy się zamienić ją na pega (to rurka, którą można podać posiłek do żołądka przez powłoki brzuszne), wierzymy, że Gabi będzie jadł samodzielnie ale póki, co jego przełyk nie ogarnie całodziennej racji żywnościowej dla 13-latka, a uwierzcie samo zakładanie sondy (to też już ogarnęłam😱, ale ręce zawsze wchodzą mi na pierwszy poziom delirki, gdy mam to powtórzyć) jest cholernie nieprzyjemne, funkcjonowanie z nią na co dzień też mega wyzwanie, dlatego podjeliśmy taką decyzję. Aktualnie jesteśmy w trakcie ustaleń z CZD terminu i sposobu w jaki ów cudo doktorzy Gabrysiowi zainstalują. Było by wspaniale gdyby udało sie to zrobić endoskopowo, ale w przypadku Gabrysia to może być trudne.
Pamiętam nasze pierwsze oiomowe dni, kiedy jeszcze nie działo się nic, kiedy powrót Gabrysia miał być cudem, pamiętam pierwsze pozarespiratorowe oddechy, te wytrzeszczone oczy koło południa, gdy każdego dnia stawaliśmy przy jego łóżku, jego buzia tak cudnie promieniała, pamiętam strach przed rurką tracheo, na którą próbowaliśmy się psychicznie ale i fizycznie przygotować od pierwszych szpitalnych momentów, a on dzień po dniu odsuwał to "wyzwanie"... Tak, do domu wrócił bez rurki, taki słabiutki, znów pokazał, że niemożliwe staje się możliwe, dzielnie walczący... Ciężki był ten ostatni czas, los znów przewrócił nam życie do góry nogami i finał, jakże szczęśliwy pomimo wszystkich problemów które przyniósł... "Dobrze, że jesteś" powtarzamy codziennie naszemu dziecku i nie mamy wyjścia musimy chociaż spróbować dorównać mu kroku i tak jak on po prostu się nie poddawać! 
W piątek zaliczyliśmy pierwszy pooitowy spacer, na środę zaprosiliśmy nasze nauczycielki, a jutro przychodzi rehabilitacyjny wujek - cóż mogę dodać - wracamy do życia i wierzymy, że wszystko przed nami i właśnie o to "wszystko" będziemy walczyć.

Edit: Przez te ostatnie dni Gabi doskonalił jedzenie buzią, my przecieraliśmy oczy ze zdumienia, ukradkiem zbierając łzy, dziś nawet pozwoliliśmy Dzielniakowi na spędzenie większej części dnia bez sondy - pani matka już ze stanem przedzawałowym, przed snem trzebą ją znów zainstalować... 

sobota, 31 marca 2018

🐣🐣 Wielkanoc🐣🐣 🐤

Niech krzyż, który swoimi ramionami
łączy niebo z ziemią i ludzi między sobą,
rozrasta się na naszej ziemi
w wielkie drzewo przynoszące owoce zbawienia.
                                                              Jan Paweł II

Wielkanoc to czas otuchy i nadziei.
Czas odradzania się wiary w siłę Chrystusa i drugiego człowieka.
Życzymy, aby Święta Wielkanocne przyniosły radość oraz wzajemną życzliwość.
By stały się źródłem wzmacniania ducha.
Niech Zmartwychwstanie, które niesie odrodzenie napełni Was pokojem i wiarą,
niech da siłę w pokonywaniu trudności i pozwoli z ufnością patrzeć w przyszłość... 
Wesołych świąt Kochani!

piątek, 16 marca 2018

powroty...

W poniedziałek wróciła nadzieja i trochę strach, nie wiedzieliśmy jak Gabryś poradzi sobie w nocy bez respiratora, w końcu rurka poszła aut 😱
Pozostało nam wierzyć w moc naszego syna i prosić Boga o kolejne jutro. Jutro nadeszło i kolejne i kolejne, Gabryś powoli wracał, coraz mniej korzystał z maski tlenowej, zaczął kaszleć początkowo bez głosu... ale z każdym dniem było coraz lepiej, nawet zaczął odkrztuszać wydzielinę i powolutku zaczął sobie radzić z połykaniem, ale to było zbyt mało by mógł samodzielnie jeść, choć wystarczająco dużo by wrócić do domu ❤.
Właśnie sobotę wróciliśmy do domu... Cholernie zmęczeni, przerażeni... 
Trudny to powrót
 I trudny był ten ostatni tydzień, szczerze to od niedzieli próbuję coś napisać i padam z nosem w laptopie... 
Próbujemy pozbierać się do kupy i jakoś ruszyć do przodu, trudny to będzie start, ale dla nas najważniejsze że Gabryś wrócił, można powiedzieć że z bardzo dalekiej podróży...
Dziękujemy wszystkim za wsparcie!

poniedziałek, 5 marca 2018

Oitowe życie

Generalnie to nie wiem od czego zacząć... chyba powinnam od czwartku, bo wtedy wszystko się zaczęło...
w nocy Gabryś się zatrzymał 😢😢😢 oddechowo i krążeniowo, pogotowie, reanimacja trwająca wieczność i cud - bo po tym wszystkim Gabi nadal jest z nami. Oit, respirator, ta cała piszcząca aparatura... to ostatnio nasza codzienność i poranny telefon i ponuro brzmiące "żadnych zmian"... własna bezsilność przerastająca strach, albo na odwrót... do wczoraj, wczoraj pielęgniarka opiekująca się Gabrysiem zrobiła nam prezent i pokazała nam że przy czynnościach pielęgnacyjnych odłącza respirator a Gabi oddycha sam, słabo, bardzo się męczy ❤najlepszy prezent na urodziny od naszego dziecka 💚
Taka nadzieja ❤ w taki dzień ❤
Dziś nasz syn przywitał nas bez respiratora, był zaintubowany ale od 9 rano oddychał sam ❤ z tlenem!!! przez 12 godzin.
Niedawno dzwoniłam na OIT i pani ordynator powiedziała że wyjęła rurkę i jest zadowolona z tego jak Junior sobie radzi - pierwszy raz od piątkowej nocy 💙ech jest nadzieja!
To nie tak że Gabryś został wyleczony, on powolutku wraca do nas ale przed nim jeszcze długa droga, teraz walczymy o to by pozostał na własnym oddechu, by kaszlał i zaczął sam jeść jeśli to wszystko się uda opuści OIT bez rurki tracheo...
Pamiętajcie o nas, nadal potrzebujemy wsparcia, modlitwy😇😇😇 i kciuków✊✊✊, oby z każdym dniem było tylko lepiej ❤
ps. odpowiadamy od razu na trudne pytanie - dlaczego? nie wiemy przypuszczamy że wydarzenia ostatnich dwóch miesięcy zbyt mocno obciążyły organizm Gabrysia

piątek, 2 marca 2018

...

Ciężka noc za nami... dzień wcale nie lepszy...Gabryś jest na Oiomie 😢😢😢 dziecięcego szpitala przy Niekłańskiej... w nocy zatrzymał się oddechowo, nie wiemy co dalej...
pomódlcie się za nas 😇😇😇 za naszego Dzielniaka przede wszystkim!

wtorek, 13 lutego 2018

Zszywki

Dom ❤ tu wszystkie troski znikają a rany goją się szybciej ❤ i pewnie u nas tak byłoby gdyby nie zszywki 🤔 tak, tak zszywki...
Te ozdabiają Gabrysiową oś od operacji, po pierwszej było ich ponad 40 - ciocia Marta wyliczyła... po drugiej 65 😱😱😱 - podobno dzięki  zszywkom tak duże blizny  szybciej się  goją.
 I u nas było pięknie, za pierwszym razem blizna po dwóch tygodniach sie zrosła, zdziwienie nasze było  ogromne, gdy po powrocie do domu blizna nr 2 zaczęła podciekać... o przerażeniu nie wspominam, okazało się że mamy tzw wysięk... Po cholerę nam ten cały wysięk, jakby podwójny stres operacyjny to było mało...
na dolnym odcinku blizny skóra nie wytrzymała naciągu, zszywki przerywały ją, a ich końce zatrzymywały się centralnie w środku blizny.... nawet nie jesteśmy w stanie wyobrazić sobie jak to musiało boleć... oczywiście cały czas smsowaliśmy z naszymi doktorami, podsyłaliśmy im ładne zdjęcia a oni nam w zamian wskazówki jak z tym cudem natury postępować 😕 Dziś odbyliśmy wizytę u jednego z operujących Gabrysia doktorów, obejrzał dokładnie naszą bliznę, wyciągnął wędrujące zszywki - dokładnie 6... okazało się że wysięk może występować do 4 tygodni od operacji... czyli to nie koniec bezsennych nocy pani matki 😱😱😱 
Dziękujemy wujkowi Patrykowi za wycieczkę do Grodziska Mazowieckiego i czas który nam dziś poświęcił ❤❤❤ wszak pani matka bardzo samodzielna jest, ale jeszcze za wcześnie na samotne podróże z Gabrysiem 🚗🚗🚗
Podróż była bardzo męcząca, Junior odsypiał ją 4 godziny, a to znaczy ze wciąż jest bardzo słaby... ech byleby do wiosny

środa, 7 lutego 2018

dom

Wróciliśmy ❤❤❤
Cali, zdrowi❤❤❤
Niektórzy nawet zdecydowanie prości!!!!
Zmęczeni...
Niewyspani...
Przerażeni...
Szczęśliwi 💙💚💛 w końcu w domu, wszystkie rany goją się szybciej 😍
Także ten, regenerujemy się

sobota, 3 lutego 2018

Szpitalne życie

No i rozpoczęliśmy nasz 4 olsztyński tydzień... w środę zabrali nam wszystkie rurki i kabelki 😀 zostawili tylko dren, ale patrząc na zawartość redonu żyliśmy nadzieją, że w najbliższym czasie pozbędziemy się dziada 😀 zabrali w czwartek późnym wieczorem. Wszystko powolutku wraca do normy, nerki działają, jelita też coraz lepiej, Gabryś coraz lepiej je chociaż wciąż jeszcze dożywiamy megalitrami kroplówek - oby żyły to przetrwały bo z nimi coraz bardziej krucho...  Kłaniamy się nisko wszystkim krwiodawcom 💗💗💗 - tylko w tym tygodniu Gabryś dostał dwa woreczki płynu życia, ale tak naprawdę nie jesteśmy w stanie zliczyć ile było już tych jednostek😍😍😍😘😘😘
Pani matka od środy znów pomieszkuje na jednej sali z synkiem ❤❤❤ więc dobrze jest 😍 trudne to były chwile, kiedy trzeba było zostawić Gabrysia i wracać do hotelu... 
Któregoś wieczoru, dobrze po północy powiedziałam mu do ucha "muszę już iść, wrócę o 6 rano", wszystkie parametry zaczęły się zmieniać, tętno i oddech przyspieszyły, a saturacja zaczęła spadać, do tego stopnia, że maszyny zawyły... nie, nic sie nie zepsuło, nasz syn w ten sposób chciał powiedzieć "mamo, nie idź"❤ 
Mówić bez słów 😍 kocham!

wtorek, 30 stycznia 2018

Operacja nr 2

Długi był ten wczorajszy dzień 😱😱😱 choć wszystko było jak przed pierwszą operacją, no prawie wszystko 😕
Pobudka ciut świt, przemycenie maleńkiego jogurciku z odrobiną herbatki, kąpiel w dziwnym płynie i piżama pożyczona od Żwirka bądź Muchomorka, potem to już długie nerwowe oczekiwanie... na czczo... solidarnie wszyscy pościli przedoperacyjnie 😱😱😱
Na blok Gabryś ruszył chwilę po 16... wyczuł nasze przerażenie dlatego by przegnać nerwy starych pożegnał nas cudnym uśmiechem 😀😀😀 
I długo nie wracał... 
Doktorzy wyszli przed 20 i pożegnali nas twierdząc, że "wszystko poszło zgodnie z planem" .
A my dalej w tym stresie pod blokiem 😕😕😕 nie ma nic gorszego jak to oczekiwanie i ten czas który tam jakby stał w miejscu... strach, przerażenie, bezsilność...
Gabryś wrócił na chwilę przed północą, ech znów pani matka musiała zostawić go samego na noc 😥😥😥 Bogu dzięki dyżur miała niesamowita ciocia Kasia ❤❤❤ 
Rano trochę bólowo, trochę gorączkowo ale nasz doktor jest dobrej myśli, podobno to efekt uboczny drugiej operacji w tak krótkim czasie...  Trzymajcie za nas kciuki i odmówcie czasem "zdrowaśkę" oby to już naprawdę była ostatnia prosta!

wtorek, 23 stycznia 2018

Po prostu pech

Generalnie dziś miał być wpis na wesoło, bo Gabryś ma się coraz lepiej, stoi coraz piękniej a nawet łapie pion bez asekuracji... my byliśmy już prawie gotowi do powrotu do domu, no właśnie do domu...
Zostajemy w szpitalu... musimy powtórzyć operację okazało się, że jedna śrubka za mocno wystaje, w dodatku w bliskiej okolicy aorty dlatego w poniedziałek (za tydzień) poprawka 😥😥😥 kochani to niczyja wina, po prostu jakiś cholerny pech, taka sytuacja zdarza się sporadycznie, na 90 operacji wykonanych rocznie przez szpital 1 do 3 razy, najczęściej u osób tak chudych jak Gabryś... tego nie widać w trakcie operacji, doktor wypatrzył to na przeswietleniu i dziś zlecił nam tk które potwierdziło jego obawy...
Jeśli znów możemy Was prosić o kciuki, pozytywne myśli i ogromną ilość "zdrowasiek" byśmy jakoś przetrwali ten czas do poniedziałku i poniedziałek przede wszystkim!!!

niedziela, 21 stycznia 2018

Stoimy!!!

Miałam taki plan, że najbliższy wpis będzie już z domu, by nie męczyć Was za bardzo tym naszym Olsztynem, ale cóż, muszę!!!
Muszę pochwalić nasze dziecko - bo ono nigdy nie przestanie nas zaskakiwać. 
Czwarta doba od operacji, po odłączeniu wszystkich piskliwych sprzętów Gabryś wózkiem podróżuje po szpitalu, bez żadnych problemów odnajduje się w nowej roli i we własnym wózku, według tego co mówi personel medyczny spionizowanie się po takiej operacji to nie lada wyczyn i ogromny wysiłek. 

Wózkowanie weszło na stałe do naszego codziennego grafiku, ale nie wiem czy jesteście w stanie uwierzyć, że po 20 minutach spaceru Gabryś jest zmęczony...  Zdrowsze od siedzenia jest stanie i chodzenie, więc proszę piąta doba po operacji!
W naszym przypadku stanie, Gabryś nie chodzi a my przerażeni, że możemy mu zrobić krzywdę każdym ruchem, nie próbujemy go prowadzać, tylko stoimy, uwierzcie to mega wysiłek dla Gabrysia. 
Jesteśmy pod ogromnym wrażeniem jak bardzo zmienia się swiat medycyny, i wdzięczni, że żyjemy w czasach gdy lekarze poszukują nowych metod i możliwości pomocy dzieciom ale też dorosłym pacjentom, i tak leczą nas tu w kraju, dla nas wyjazd za granicę byłby dodatkową traumą... Szczerze jeszcze parę lat temu po takiej operacji przywiozłabym Gabrysia do domu, obłożyłabym kordłami i z zegarkiem w ręku, przekładałabym z boku na bok... Dziś widzimy, że nasz syn dostał ogromną szansę, a my nadzieję na w miarę normalne życie. 

Ps. Kto wie, może jeszcze w tym tygodniu napiszemy z domu. 

czwartek, 18 stycznia 2018

te ostatnie dni

Moi drodzy Pan Dzielniak ❤❤❤ rozpoczął właśnie czwartą dobę od operacji. Ciężkie były te ostatnie dni, bardzo bólowe... chyba nasze rodzicielskie głowy nie przypuszczały ze będzie aż tak trudno... od powrotu z pooperacyjnej Gabryś jest na własnym oddechu ❤  lekarze bardzo obawiali się czy ściśnięte przez skrócony bok płuco zapracuje, ale udało się - razem z ciocią Gabi z Elfika przez ostatni rok trenowaliśmy ćwiczenia oddechowe - warto było 😍
dokuczał nam też brzuch, jak wiecie działanie jelit to dla nas sprawa najwyższej wagi, dziś już pięknie pracują ❤ choć wczoraj mieliśmy mega kryzys...
Troszkę dokuczała nam padaczka, ale ta małpa wszędzie za nami jeździ...
Dziś odłączyli nam wszystkie kabelki 😱😱😱 które monitorowany tętno, saturację i oddech Gabrysia, zabrali cewnik i wyciągnęli dreny ❤ a to znaczy, że pani matka dziś nocuje z synkiem ❤❤❤ 
Największy strach i radość tych ostatnich dni to trzymanie Gabrysia na rękach, strach bo każdy dotyk sprawia młodemu ogromny ból, i obawa czy mu nic nie uszkodzimy... a radość... zawsze ta sama 😍
Efekt piorunujacy... prawdopodobnie udało się zmniejszyć stopień skrzywienia o 70 stopni choć dokładnie będzie wiadomo po prześwietleniu, najważniejsze ze jest PROSTO!!! Szczerze nie spodziewaliśmy się az tak cudownego efektu ❤❤❤ nasi doktorzy to mistrzowie 😍 no i nasz syn to mega Dzielniak!!!

poniedziałek, 15 stycznia 2018

Wieści z Olsztyna

Wielki mały Człowiek dziś punktualnie o 8.30 zameldował się na bloku operacyjnym😱😱😱 operacja dla nas trwała prawie cały dzień bo od 9 do 16 - szło osiwieć... potem jeszcze dobre dwie godziny na POPie i wrócił do nas ❤❤❤ dość obolały, trochę jęczący, bardzo zmęczony i taki dzielny!!!! I jakby prosty - boimy zaglądać się pod koc...😨😨😨
Wielkie gratulacje i podziękowania dla naszych doktorów. Dr Paweł Grabala i dr Paweł Nosarzewski to cudotwórcy ❤❤❤ zapamiętajcie te nazwiska bo warto - są najlepsi!!!!
Dziękujemy Wam wszystkim 😍😍😍 za modlitwy, wsparcie, wiadomości i wszystkie zaciśnięte paluchy- czuliśmy Waszą moc ❤❤❤
Przed Gabrysiem trudna noc, ale widzimy że z minuty na minutę coraz lepiej! I oby z dnia na dzień czuł się coraz lepiej ❤ dla nas to też trudna noc, bo musimy zostawić Gabrysia na oddziale pod opieką medyków, ale Ci są wspaniali.
Ps. Zdjęcie z wczoraj, te wszystkie kabelki, maski, wkłucia są dla nas zbyt intymne by wrzucać je do sieci, obiecujemy zaktualizować fotkę jak Junior poczuje się lepiej 😘

niedziela, 14 stycznia 2018

Olsztyn

Styczeń powitał nas przerażeniem wymieszanym ze strachem, a do kompletu dołączyła bezsenność, cóż w końcu z powitaniem Nowego roku zaczęliśmy odliczać dni do wyjazdu do Olsztyna. Starzy już jesteśmy i coraz trudniej nam przygotować się na ciężkie przejścia... szczególnie, że wiele w naszym życiu doświadczyliśmy... Olsztyn, sami wybraliśmy to miejsce, nie bez powodu bo jeśli chodzi o prostowanie osi nie mają sobie równych, poza tym to piękne miasto więc coś dla ducha też musi być.
Ktoś tu się całkiem nieźle bawi
Pomieszkujemy tu od środy, od czwartku Gabryś jest pacjentem oddziału ortopedii urazowej, przebadaliśmy się już wzdłuż i wszerz 😀 oddaliśmy hektolitry krwi, sprawdziliśmy czy serce na miejscu i czy brzuch działa, tylko oś jakby ruchoma, bo zdecydowanie nie na swoim miejscu😕. Zrobiliśmy tomografię bez narkozy!!! - okazuje się, że da się 🤔.  Jeżeli nic sie nie zmieni w poniedziałek rano lecimy na BLOK!!! 😱😱😱Także zaciskamy paluchy Kochani ✊✊✊ wasze wsparcie jest nam teraz potrzebne bardziej niż kiedykolwiek 💚💙💛 
Ps. A może ktoś będzie jutro w Kościele i poświęci Gabrysiowi choć jedną "zdrowaśkę".

czwartek, 4 stycznia 2018

😊 koniec roku

Ostatni tydzień przedświąteczny był dla nas dość intensywny. 
Grudzień to u nas czas wszelkich formalności, wszystkie umowy, opłaty dokumenty i wiele innych dla nas zaczyna się, czy jak kto woli, kończy się w grudniu, więc załatwiania jest co nie miara... Dodatkowo Gabryś dostał dofinansowanie, o które walczyliśmy od sierpnia (ale o tym innym razem), więc spadł na nas dodatkowy stos papierologii i latania z miejsca na miejsce - podołaliśmy. A, że na koniec roku króluje sezon gilowy, znalazło się miejsce w Dzielnym Misiu i wróciliśmy na rehabilitację, a nawet zaliczyliśmy tygodniowy turnus. Było ciężko bo przez izolację przedoperacyjną Gabryś totalnie wypadł z rytmu, o wstawaniu nawet nie mówię, ale dał radę nasz dzielniak, jak zawsze!





To już naprawdę był ostatni turnus w tym roku i ostatni turnus przed operacją.
Jeszcze przed świętami zadzwonił doktor z wiadomością o nowym terminie. Wielką radość sprawił nam tą informacją i nie mały ból czterech liter- bardzo czekamy na tą operację!  a boimy się jeszcze bardziej niż się cieszymy. Podsumowując, w styczniu ruszamy do Olsztyna...
Znów musieliśmy zreorganizować plany na najbliższy czas, szczególnie ten świąteczny... nie przygotowaliśmy nic na święta w końcu miały być podlaskie.
Choinkę wyczarował Gabryś, własnoręcznie pomalował a nawet w każdym detalu ozdobił, tak bardzo wczuł się w rolę, że gdy pani Ania zabrała mu pędzelek to malował paluchami. Jednogłośnie z tatą stwierdziliśmy, że taka piękna, że to właśnie ona ozdobi nasz dom w tegoroczne święta, fakt być może nie sięgnęła sufitu ale za to jakie arcydzieło .
Generalnych porządków też nie było, trzepanie dywanów, mycie okien przeszły nam koło nosa - takie zadania ekstra wykonujemy gdy mamy na to czas, i tak musieliśmy zadowolić standardowym jeżdżeniem na szmacie. Uwierzcie by celebrować świąteczny czas nie trzeba zdawać testu białej rękawiczki, lodówka nie musi pękać w szwach, a my z językiem na brodzie nie musimy oblecieć wszystkich sklepów, bo święta się odbędą bez względu na to czy odhaczymy te wszystkie zadania czy też nie.  
Misja izolacja powróciła... święta w domu 😱😱, żadnych szalonych przygotowań, pościel w pierniki, skarpety w reniferki, beza w lodówce, coś na obiad na te dwa dni i mega tęsknota, no bo jak to tak Boże Narodzenie bez najbliższych... 
Nie wytrzymaliśmy, zebraliśmy parę pilnie potrzebnych Gabrysiowi rzeczy i ruszyliśmy na Podlasie, wigilia z najbliższymi to najważniejsza rzecz ever,  poza tym same pyszności tylko w rodzinnym domu i nikt nie przygotuje maku na milion sposobów jak moja mamusia - mak to u nas hit wigilijny, ostro ściemniamy przy początkowych potrawach by na mak zachować jak najwięcej miejsca 😀. 
otwieranie prezentów po Gabrysiowemu :) 
Na deser wspólne kolędowanie aż do samej Pasterki - zapłakałabym się w domu bez tego wszystkiego i bez nich wszystkich. Trochę po północy byliśmy wróciliśmy do domu, od tamtej pory odsypiamy, odpoczywamy i lenimy się totalnie... no i załatwiamy ostatnie formalności, w końcu w przyszłym tygodniu ruszamy w trasę... Zupełnie nie wiem jak to się dzieje ale mi nadal brakuje czasu na wszystko...

Kochani na ten Nowy Rok życzymy Wam zdrówka bo ono zawsze potrzebne, oby było w nadmiarze, marzeń, o które warto walczyć, radości, którymi warto się dzielić, przyjaciół z którymi warto być, nadziei bez której nie da się żyć i szczęścia w każdej ilości niech ten Nowy Rok przyniesie samo dobro🍾🎇🎉🎊🎆🎈