Od
kilku lat nasz syn swoje urodziny świętuje przez cały miesiąc, a nawet dwa.
Farciarz, ale jeśli ktoś ma tak wspaniałe ciocie i wujków, to nie ma co się
dziwić. Jesteśmy jednak świadomi, że świętowanie z nami – rodzicami-starymi
piernikami nie jest aż tak atrakcyjne dla naszego już dziewięciolatka, a na
pewno bardzo ucieszyłaby go impreza urodzinowa z dziećmi. Tylko gdzie je
wypożyczyć... Przed feriami razem z panią Anią postanowiliśmy, że jeśli tylko
Biniowi zdrowie na to pozwoli, urodziny świętujemy z dzieciakami z klasy. 4
marca z wielkim tortem i wcale nie mniejszym spóźnieniem zapukaliśmy do
klasowych drzwi. Właśnie trwała lekcja religii, ale dzieci – widząc Gabrysia
pojawiającego się w drzwiach – z wielkim, radosnym "Gaaaaaabryś!" ze
swoich krzeseł ruszyły w naszym kierunku. Już od dłuższego czasu obserwujemy
niesamowitą więź pomiędzy dziećmi a Gabrysiem, ich wielką sympatię, jaką darzą
naszego syna, ogromne zainteresowanie jego osobą, a przede wszystkim wspaniały
kontakt, jaki z nim mają. Gdy obserwuję zachowanie dzieciaków, jak się bawią z
Gabrysiem, jak się nim opiekują, serce rośnie. Pani od religii musiała
przyspieszyć zakończenie zajęć... Wszystkie dzieci ponownie przybiegły powitać
Gabrysia, część przytuliła się, inne podały rękę, a dość spora grupka pomagała
mi w zdjęciu kurtki, czapki i butów, bo wiedzą przecież, że Gabrysiowi trzeba
pomagać i jego mamie też. Na powitanie dzieci odśpiewały specjalnie
przygotowany repertuar, bo wiedzą, że Gabi bardzo lubi, gdy śpiewają i zawsze
robią to z wielką radością.
a później wszystkie razem pomogły mu zdmuchnąć świeczkę.
Kiedy pani Kasia kroiła tort, dzieci złożyły Biniaszkowi życzenia. Życzyły mu przede wszystkim zdrowia, dużo, dużo zdrowia, żeby zaczął chodzić, żeby częściej mógł się z nimi spotykać, dużo przyjaciół i oczywiście dużo fajnych prezentów. Potem była zabawa, dzieciaki układały klocki, grały w gry, ale spora ich część została z Biniaszkiem. Zaczęli od rundki wózkiem po całej klasie... oczywiście wszyscy musieli uciekać z drogi, robiąc przejazd. Potem dziewczynki razem z Gabrysiem rozrzucały plastikowe owoce i wszelkie inne możliwe zabawki po całej sali, towarzyszki zabawy sprawiły tym Gabrysiowi ogromną radość. Oczywiście nie obyło się bez płaczu – „proszę pani, a one już tyle się z nim bawią i stoją obok Gabrysia”, co jakiś czas ktoś przychodził ze skargą do pani Ani, a przy tym łzy były prawdziwe i wielkie jak groch. Patrzyłam na to z niedowierzaniem. Wiedziałam, że dzieci lubią Gabrysia, ale żeby aż tak...
Gabryś w prezencie od dzieciaków dostał książkę, którą z pomocą pani Ani przygotowały – jest naprawdę piękna. Każda jej strona to laurka namalowana przez inne dziecko. Bardzo lubię takie twórcze prezenty, dla mnie są po prostu wyjątkowe. Oczywiście dzieci przychodziły do Gabrysia, razem z nim oglądały książkę, dodatkowo każde z nich pokazało i opowiadało Gabrysiowi o swoim rysunku.
Ten dzień
był pełen niespodzianek. Był jeszcze jeden tort i, jak co roku, punktualnie o
17.52 razem z Gabrysiem zdmuchnęliśmy świeczkę. Telefon dzwonił co chwila i
większość dzwoniących została zmuszona przez matkę do zaśpiewania „Sto lat”
jubilatowi, co sprawiło mu ogromną radość. Po torcie i świeczkach odczytaliśmy
Gabrysiowi wszystkie inne życzenia, te z bloga, z smsów czy z Facebooka.
Wieczorem przyjechała jeszcze ciocia Daga – jak powiedziała, nie mogła sobie odpuścić i musiała przyjechać i w tym dniu przytulić swojego ulubieńca. Przywiozła ze sobą ogromne opakowanie lodów (ona już wie, jak zaskarbić sobie jego uśmiech), zrobiła Biniowi balonową imprezę... Podłoga w naszym salonie cała pokryła się kolorowymi balonami i nie było nawet kawałka wolnej przestrzeni na postawienie stopy. Ale chyba właśnie od tego są ciocie.
Wieczorem Gabryś dosłownie padł – dawka wrażeń była chyba wystarczająca jak na jeden dzień.
Pani Kasia w tym czasie przygotowała
talerzyki na tort. Pozostało tylko zdmuchnąć świeczkę, ale najpierw dzieci
zaśpiewały Gabrysiowi bardzo głośne „Sto lat”,
a później wszystkie razem pomogły mu zdmuchnąć świeczkę.
Kiedy pani Kasia kroiła tort, dzieci złożyły Biniaszkowi życzenia. Życzyły mu przede wszystkim zdrowia, dużo, dużo zdrowia, żeby zaczął chodzić, żeby częściej mógł się z nimi spotykać, dużo przyjaciół i oczywiście dużo fajnych prezentów. Potem była zabawa, dzieciaki układały klocki, grały w gry, ale spora ich część została z Biniaszkiem. Zaczęli od rundki wózkiem po całej klasie... oczywiście wszyscy musieli uciekać z drogi, robiąc przejazd. Potem dziewczynki razem z Gabrysiem rozrzucały plastikowe owoce i wszelkie inne możliwe zabawki po całej sali, towarzyszki zabawy sprawiły tym Gabrysiowi ogromną radość. Oczywiście nie obyło się bez płaczu – „proszę pani, a one już tyle się z nim bawią i stoją obok Gabrysia”, co jakiś czas ktoś przychodził ze skargą do pani Ani, a przy tym łzy były prawdziwe i wielkie jak groch. Patrzyłam na to z niedowierzaniem. Wiedziałam, że dzieci lubią Gabrysia, ale żeby aż tak...
Gabryś w prezencie od dzieciaków dostał książkę, którą z pomocą pani Ani przygotowały – jest naprawdę piękna. Każda jej strona to laurka namalowana przez inne dziecko. Bardzo lubię takie twórcze prezenty, dla mnie są po prostu wyjątkowe. Oczywiście dzieci przychodziły do Gabrysia, razem z nim oglądały książkę, dodatkowo każde z nich pokazało i opowiadało Gabrysiowi o swoim rysunku.
Wieczorem przyjechała jeszcze ciocia Daga – jak powiedziała, nie mogła sobie odpuścić i musiała przyjechać i w tym dniu przytulić swojego ulubieńca. Przywiozła ze sobą ogromne opakowanie lodów (ona już wie, jak zaskarbić sobie jego uśmiech), zrobiła Biniowi balonową imprezę... Podłoga w naszym salonie cała pokryła się kolorowymi balonami i nie było nawet kawałka wolnej przestrzeni na postawienie stopy. Ale chyba właśnie od tego są ciocie.
Wieczorem Gabryś dosłownie padł – dawka wrażeń była chyba wystarczająca jak na jeden dzień.
I na koniec anegdotka:
W trakcie imprezy urodzinowej w klasie
siedziałam z boku i obserwowałam, jak wspaniale dzieciaki opiekują się
Gabrysiem. W pewnym momencie jedna dziewczynka powiedziała: „Wiesz co, zrobię
Ci operację”. Bardzo szybko pomachała przed nim rączkami, wymawiając magiczne
„ciach, ciach, ciach”, po czym zakończyła: „Wstawaj jesteś zdrowy”. Świat widziany
oczami dziecka jest naprawdę piękny...
przepiękne urodziny :-)
OdpowiedzUsuńGabryś super, że masz takie Koleżanki- ich siła i wiara w Twoje zdrowie jest ogromna może się uda :-))) życzę i ja "ciach ciach"
W poprzednim wcieleniu chyba byłam czarownicą :-P. Wiedziałam, że tak będzie. Dzieci są czyste i niewinne. 200% akceptacja Gabiego przez nie jest najpiękniejszym prezentem dla Binia, czyż nie?
OdpowiedzUsuńŚciskam.
Przepiękne urodziny i wzruszające postawa dzieci.
OdpowiedzUsuńDzieciaki są SUPER!!!!!
Uściski dla Was :*
Piękne urodziny miał Gabryś:))dzieci są kochane:))jeszcze raz Wszystkiego najlepszego:)))Pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńWspaniałe urodziny! Super dzieciaki w szkole! No i Ciocia Daga też miała świetny pomysł na świętowanie! Pozdrowienia i serdeczności, zdrówka dla Binia!
OdpowiedzUsuńAle się wzruszyłam. Już nie raz pisałam jak ja Wam zazdroszczę takich możliwości....
OdpowiedzUsuńNasza wiejska szkoła w ogóle nie ma w planach zapraszać Kubę choćby na Mikołajki :(
Pozdrawiamy i jeszcze raz wszystkiego dobrego dla Gabrysia
Ojejku, też bardzo się wzruszyłam! Niesamowite! Dołączam sie do zyczeń! Może kiedys uda nam sie spotkać na rodzinnej, podlaskiej ziemi:)
OdpowiedzUsuńKochana Justynko!
OdpowiedzUsuńŻyczę Wam świąt radosnych, rodzinnych a nade wszystko zdrowych.
Pozdrawiam serdecznie:)