Kochane ciocie i drodzy
wujkowie!
Dziś Wam napiszę, co u
mnie słychać, bo mama to jak zwykle zajęta a u mnie tyle ostatnio się
wydarzyło.
Bardzo dziękuję Wam
wszystkim, że kibicowaliście mi w trakcie mojego pobytu w CZD - mama mi wszystko mówiła :), dziś już powoli wracam do formy po operacji, dużo śpię, staram się zdrowo i regularnie
jeść, często balkonuję, a jak mama znajdzie jeszcze chwilę w tym wszystkim to
spacerujemy. Bardzo tęsknię za liodami i innymi smakołykami, ale mama ciągle
tylko powtarza dieta, dieta i qupa, a przecież robię, co mogę. W lipcu wróciłem
na rehabilitację do Dzielnego Misia i mama widząc, że radzę sobie nieźle od
razu wymyśliła turnus, a ja na sam dźwięk słowa rehabilitacja robię się taki senny,
że ojej... Szczerze to wolałbym pojechać na urlop:/.
W połowie lipca, w
niedzielę ruszyliśmy z mamusią w drogę, nie było jakoś daleko, ale strasznie wysoko,
bo mama dość długo jechała pod górę i szczerze to mam wrażenie, że
zamieszkaliśmy na totalnym odludziu : / bo wokół nas nikogo nie było, dopiero
na stołówce spotykaliśmy ciocie i inne dzieci i na zajęciach oczywiście. Mama
nic mi nie mówiła, ale chyba wyjechaliśmy za granicę, bo ciocie na spotkaniu
powitalnym rozdały wszystkim dzieciom paszporty, a po każdych zajęciach
zbieraliśmy w nich wizy... Więc wyobraźcie sobie jak wszystkie dzieci musiały
się starać, dopiero po zebraniu wszystkich wiz mogły wrócić do domu.
Ja sam ciężko pracowałem, no starałem się:) miałem dwie super ciocie od basenu, aż trzech neurologopedów, dwie psycholożki, ciocię od terapii ręki, integracji sensorycznej i jeszcze jedną od AAC. I choć ciocia Gabi obiecała mi, że tak jak w zeszłym roku będę miał dużo mniej zajęć niż inne dzieci, to jak tak liczyłem i liczyłem to wydaje mi się, że coś chyba ciocia mi naściemniała z tą ilością...
Ja sam ciężko pracowałem, no starałem się:) miałem dwie super ciocie od basenu, aż trzech neurologopedów, dwie psycholożki, ciocię od terapii ręki, integracji sensorycznej i jeszcze jedną od AAC. I choć ciocia Gabi obiecała mi, że tak jak w zeszłym roku będę miał dużo mniej zajęć niż inne dzieci, to jak tak liczyłem i liczyłem to wydaje mi się, że coś chyba ciocia mi naściemniała z tą ilością...
Najbardziej
lubiłem zajęcia na basenie. Ciocia Asia to moja miłość już od kilku lat :) z
nią na basenie robiłem już wszystko - pływałem, nurkowałem a nawet spałem,
ciocia jest zawsze taka cieplutka aż miło się do niej przytulić, a w jej
ramionach od razu zasypiam. W tym roku pracowaliśmy nad przywróceniem
moich dawnych umiejętności (po zeszłorocznym szpitalu zapomniałem jak się robi
różne rzeczy...), zaczęliśmy od nauki robienia ppfffff ppfffff do wody i
powolnego zanurzania, potem to zanurzaliśmy się coraz głębiej i głębiej, aż po
sam nos, aż pod koniec turnusu wróciliśmy do nurkowania, a ja byłem taki
dzielny, że nawet odrobiny wody się nie napiłem, choć kiedyś nurkowaliśmy z
ciocią to więcej i dłużej. Ale mama ciągle powtarza, że jest bardzo dumna i
szczęśliwa, bo powolutku odrabiam straty.
czasami na basen przychodziła ciocia Ewelina :) ale było wesoło |
a może dziś nic nie będziemy robić? |
![]() |
jednak się nie udało nic nie robić :/ nurking |
mogę nurkować ale będziesz mnie pilnować :/ |
Ciocia
Ania pracowała ze mną metodą Watsu, to metoda, która łączy ze sobą relaks
(elementy masażu shiatsu) i rehabilitację w wodzie. Pomijając te wszystkie
regułki ta metoda to totalna rozkosz, przespałem wszystkie zajęcia, mama
stwierdziła, że chyba coś we mnie jest z delfinka, bo nie dość, że jestem taki
super to wodzie mógłbym mieszkać i czuję się jak rybka :) a ciocia Ania dodała,
że do tej metody jestem najlepszy na turnusie. Nie wiem czy ktoś z Was
kiedykolwiek próbował, ale sen w wodzie bardzo regeneruje. Musicie poprosić
mamusię może napisze Wam coś więcej o tym całym Watsu.
Mama
od mojej ostatniej operacji marzy by sprawność mojej buzi wróciła, bym jadł tak
jak kiedyś, czyli żebym odgryzał, przeżuwał i przełykał - sprawniej, a do tego
bym znów pił z kubka i ze słomki, ale ja się boję rurek po tych wszystkich
intubacjach i respiratorach i nie wiem czy kiedykolwiek odważę się zaciągnąć w
silikonową rurkę :/. Właśnie, dlatego wpadłem pod opiekę aż trzech logopedów,
dodam, że męczyli mnie niemiłosiernie :/ ciocia Gabi i wujek Bartek codziennie
maltretowali moją buzię Moralesem, niektóre sekwencje tego masażu nie są przyjemne,
dlatego broniłem się jak mogłem, zasłaniałem ręką, odkręcałem buzię, odpychałem
ich a nawet chciałem uciec... ale co ja mogę taki malutki. Ciocia Gabi zna mnie
już prawie dekadę i doskonale wie, czego nie lubię, a potem zawsze przekupuje mnie
buziakami i weź tu się na nią gniewaj...
Wujek Bartek zarażał mnie swoim
spokojem, szczerze to nie wiem jak on to robił, że nawet nie zdążyłem się
zdenerwować i było już po masażu.
Ciocia Ewelina przekupiła mnie swoim
aksamitnym głosem, do dziś zastanawiam się skąd ona wiedziała, że ja lubię
zajęcia śpiewane, bo jak już zaczarowała mnie tym śpiewaniem to wciskała we
mnie picie, z kubka, to był podstęp... ale dość efektowny, bo z nadal z dużą niechęcią,
ale coraz częściej podpijam z kubeczka.
Ciocia Ewelina to była super, do żucia
przemycała krówki ciągutki i dużo innych smakołyków, mama wtedy miała trochę
groźną minę, za to ja byłem bardzo szczęśliwy.
![]() |
wszystkie chwyty cioci Gabi - no prawie wszystkie :/ |
![]() |
ciocia odkryła, że lubię śliwki... |
wymęczyła... a na koniec ukradła buziaka |
Ciocia
Marlena od SI na turnusie Elfowym była pierwszy raz, zupełnie nie wiem
skąd wiedziała, co lubię i choć na pierwsze zajęcia trafiłem z fochem - bo były
bardzo wcześnie, to wracałem już z wielkim bananem na buzi i z niecierpliwością
czekałem na kolejne.
Kiedy ciocia Ewa wyjechała ciocia Ewelina przejęła kontynuację zajęć z AAC dopóki nie odpowiedziałem jej "dzień dobry" naciskając czerwony przycisk nie chciała zacząć swoich zajęć :/ |
totalny bunt na pokładzie :/ |
ale gdy mama obiecała lody... |
I,
żeby nie było, że turnus to tylko ciężka praca to opowiem Wam jeszcze o tej
rozrywkowej jego części, bo mama starła się zapewnić mi jak najwięcej atrakcji.
W połowie turnusu zabrała mnie na bal jaskiniowców, ale chyba trochę się
pomyliły jej epoki, bo trafiliśmy na sabat czarownic, ale czarownice przyjęły
nas do swojego grona jak swoich, a ja nawet na tym balu odnalazłem swoją Wilmę
i wtedy to już tańczyłem tylko z nią, no czasem tylko zazdrosna mamuśka mnie
porywała.
Innym
razem mama zabrała mnie do turnusowego kina, na film pt. "Deep love".
Mama mówi, że to film o najpiękniejszej i bezwarunkowej miłości, ale ja uważam,
że to film o marzeniach, przyjaźni i pasji, występuje w nim moja ciocia Asia
(właśnie ta od basenu), wujek Janusz i bardzo dużo, dużo wody. Ech ciocie i wujki,
jeśli nie oglądaliście, powinniście koniecznie zobaczyć ten film, my z mamą
oglądamy go, chociaż co dwa miesiące, zwiastun możecie obejrzeć tu.

Trochę Wam ponarzekałem, ale tak naprawdę turnus był super lubimy z mamusią wyjeżdżać na turnusy organizowane przez Elfociotki, bo dla mnie to zawsze bardzo dobry i ważny czas. Dziękuję wszystkim dzięki którym mogłem wziąć w nim udział.
Życzę Wam wszystkim udanych ostatnich wakacyjnych dni.
Ściskam Wam i same uśmiechy ślę
Gabryś.