Gabryś w marcu skończył 7 lat. W dniu jego
urodzin długo rozmawialiśmy o tym, co było, i o tym, co przed nami. Nasz mały
chłopczyk rośnie, a z wiekiem stawia przed nami nowe, coraz trudniejsze
wyzwania. "Siedmiolatku, czas do szkoły" - myślałam każdego dnia... Umówiłam nas do Specjalistycznej Poradni
Psychologiczno-Pedagogicznej TOP w Warszawie - to poradnia dla dzieci z
zaburzeniami zmysłów, w przypadku Gabrysia ten zaburzony zmysł to wzrok.
Gabryś pod nową szkołą |
Na spotkaniu bardzo długo rozmawiałam z panią
psycholog. Przede wszystkim o Gabrysiu, o jego możliwościach, funkcjonowaniu,
zdrowiu, o terapiach, na które uczęszcza. Długo rozmawiałyśmy o tym, co będzie
dalej - Biniaszkowa padaczka grasuje co rano, w czasie, w którym on powinien
być w szkole. Niestety - napady bywają tak silne, że moje dziecko czasem musi
je odespać. Dodatkowo Gabryś nie uczęszczał do przedszkola, gdzieś w natłoku
terapii i turnusów po prostu nam to umknęło. I ten słaby wzrok, który wcale nie
wzbudzał w nim chęci do podążania za innymi dziećmi... W domu również dużo rozmawialiśmy o tym, jaką
decyzję podjąć, żeby nie skrzywdzić Gabrysia, a odwrotnie - pomóc mu. Nie
chcieliśmy odraczać nauczania, licząc na to, że te przyniesie pozytywne
zmiany w rozwoju naszego synka.
Na koniec kwietnia odebraliśmy orzeczenie o potrzebie zajęć rewalidacyjno - wychowawczych indywidualnych (w warunkach domowych).
Zalecenia: "Wskazane są zajęcia rewalidacyjno-wychowawcze indywidualne. Pobudzenie zainteresowania najbliższym otoczeniem i rozwijanie poczucia sprawczości. Rozwijanie funkcji komunikacyjnych. Usprawnianie małej motoryki. Terapia widzenia. Rehabilitacja ruchowa z elementami SI. Dalsza opieka lekarzy specjalistów." Do orzeczenia dostaliśmy wiele cennych wskazówek, jak przebrnąć przez etap załatwiania Gabrysiowi szkoły, jednak te nie uchroniły nas przed schodami, które wyrastały przed nami każdego dnia.
Na koniec kwietnia odebraliśmy orzeczenie o potrzebie zajęć rewalidacyjno - wychowawczych indywidualnych (w warunkach domowych).
Zalecenia: "Wskazane są zajęcia rewalidacyjno-wychowawcze indywidualne. Pobudzenie zainteresowania najbliższym otoczeniem i rozwijanie poczucia sprawczości. Rozwijanie funkcji komunikacyjnych. Usprawnianie małej motoryki. Terapia widzenia. Rehabilitacja ruchowa z elementami SI. Dalsza opieka lekarzy specjalistów." Do orzeczenia dostaliśmy wiele cennych wskazówek, jak przebrnąć przez etap załatwiania Gabrysiowi szkoły, jednak te nie uchroniły nas przed schodami, które wyrastały przed nami każdego dnia.
będę uczniem :) wiedzieliście |
Po odebraniu orzeczenia szybko ruszyłam do
szkół, aby znaleźć taką, która weźmie Młodego pod swoje skrzydła. Zaczęłam od
szkół dla dzieci słabowidzących bądź niewidomych. I tu mój wielki zapał zderzył
się z polską rzeczywistością. W jednej szkole usłyszałam, że oni z tak
"słabymi" dziećmi nie pracują. W kolejnej, że nikt nie będzie do nas
dojeżdżał taki kawał drogi - spychologia zadziałała. Po dwóch tygodniach szukania
od Dyrekcji Zespołu Szkół Specjalnych nr 90 w Warszawie dowiedziałam się, że
Gabryś, ze względu na orzeczenie o nauczaniu indywidualnym, może uczyć się
tylko w szkole rejonowej - podobno takie są przepisy. Nie można było tak od
razu? "A z drugiej strony, dlaczego?" - pomyślałam. Kto wymyślił tak
idiotyczny przepis. Zawiedziona nową sytuacją ruszyłam do
najbliższej w naszej okolicy podstawówki (w naszym przypadku to SP nr 312 w
Warszawie). Tu nastąpiło moje ogromne zdziwienie. Sekretarka
"załatwiła" mnie bez żadnej spychologii, skserowała orzeczenie,
wzięła mój numer telefonu i obiecała kontakt po niedzieli. Tak, jak obiecała,
tak się stało, po niedzieli skontaktowała się z nami pani dyrektor. Umówiła nas
na spotkanie już z osobą, która miała być nauczycielem Gabrysia. Spotkanie
zostało wyznaczone na 12 czerwca 2012 roku. Zostaliśmy przyjęci wręcz z
otwartymi ramionami, formalności załatwiliśmy w ciągu jednej wizyty. Byłam pod
wielkim wrażeniem - tam, gdzie oczekiwałam dobrego nastawienia do rodzica,
otwartości i pomocy, spotkałam się z czymś zupełnie odwrotnym. A w miejscu, do
którego bałam się iść, bo z góry uważałam, że nie jest dla nas, załatwiłam
wszystko od ręki - SZOK.
I tak właśnie rozpoczęła się nasza droga do nauki.
Pozostało tylko czekać do września, niestety im bliżej było do końca wakacji, tym większe przerażenie mnie ogarniało. Ostatnio szalę przeważyło dziecko, takie jak Gabryś, może troszkę młodsze. Spotkaliśmy się w sklepie papierniczym. Kiedy ono zobaczyło Gabrysia, pokazując na niego palcem zaczęło się głośno śmiać (Gabryś był w dość kiepskiej formie, bo świeżo po jelitówce) - cóż, drodzy rodzice, dzieci się wychowuje, a nie chowa...
I tak właśnie rozpoczęła się nasza droga do nauki.
Pozostało tylko czekać do września, niestety im bliżej było do końca wakacji, tym większe przerażenie mnie ogarniało. Ostatnio szalę przeważyło dziecko, takie jak Gabryś, może troszkę młodsze. Spotkaliśmy się w sklepie papierniczym. Kiedy ono zobaczyło Gabrysia, pokazując na niego palcem zaczęło się głośno śmiać (Gabryś był w dość kiepskiej formie, bo świeżo po jelitówce) - cóż, drodzy rodzice, dzieci się wychowuje, a nie chowa...
Takie sytuacje budzą wszystkie moje szare
komórki, więc znów zaczęłam się zastanawiać, czy dobrze zrobiliśmy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz