Będziemy
mieli nowy pionizator. W końcu!
Od początku roku poszukujemy modelu właściwego dla
Gabrysia. To dość trudne zadanie, ponieważ Gabryś powinien mieć pionizator
aktywny - taki, który wymagałby od niego samokontroli, ale również pracy nad
własnym ciałem. Cwaniak zbyt szybko wyłapuje, że nawet stojąc w pionizatorze
można iść na skróty... czyli po prostu ściemniać - Gabryś zawsze znajdzie sposób na to, by odciążyć nogi, które w danym momencie powinny stać. Wiedziałam, czego oczekuję od nowego sprzętu,
tylko ciężko było trafić na odpowiedni. Pomocy szukaliśmy przede wszystkim u
rehabilitantów, którzy znają możliwości fizyczne Binia. Każdy jednak sugerował
co innego, więc decyzja była bardzo trudna. Na turnusie w Amicusie widziałam,
jak Binio ćwiczył w "pająku" - na początku
trochę pojęczał, ale potem ze staniem radził sobie znakomicie. Niestety z
pająka możemy korzystać tylko w trakcie turnusów w specjalistycznych ośrodkach,
bo zainstalowanie tego typu pionizatora w domu jest raczej niemożliwe.
Ostatnio podejrzeliśmy u
Kubusia fajnie
wyglądający sprzęt. Napisałam do jego mamy i okazało się, że pionizator nie
tylko fajnie wygląda, ale jest bardzo praktyczny. Rodzice Kubusia są bardzo
zadowoleni, on sam zresztą również. Po zapoznaniu się z informacjami dostępnymi
na stronie internetowej dystrybutora umówiłam się z handlowcem na spotkanie.
Podczas przymiarki Gabryś był średnio zadowolony - cóż, stanie wcale takie
proste nie jest...
Pomoc
w postawieniu Gabrysia na nogi nie jest jedyną zaletą pionizatora - ma on ich
jeszcze co najmniej kilka. Może na przykład służyć jako krzesełko (dobrze
wyprofilowane, właściwie trzymające kręgosłup), przy czym ja nie będę
potrzebowała pomocy drugiej osoby, żeby postawić lub posadzić w nim Gabrysia.
To spore udogodnienie, bo w przypadku naszych wcześniejszych sprzętów niestety
było tak, że musiałam czekać na pomoc, czyli dotąd, aż Robert wróci z pracy, a
wtedy Gabryś najchętniej szedłby spać. Pionizator rośnie razem z
dzieckiem, więc przez kilka najbliższych lat problem z wymianą mamy z głowy.
Najbardziej jednak ucieszyło mnie to, że pionizator może być wykorzystywany
leczniczo i profilaktycznie w leczeniu wad postawy, dlatego głęboko wierzę, że
wreszcie znaleźliśmy sposób na Biniową skoliozę.
Pozostało nam jeszcze
pozałatwiać kwestie finansowe - takie cuda kosztują niestety fortunę, ale z
pomocą NFZ i WPCR powinniśmy wyrobić się w limicie. Mam tylko nadzieję, że nie
będziemy musieli czekać na rozpatrzenie wniosków do nowego roku...
Ale się cieszę, że i Gabryś będzie miał swojego Baffina. trzymam kciuki za szybkie załatwienie formalności. Pozdrawiamy
OdpowiedzUsuńJustynko, Twój post czytałam z dużym zainteresowaniem.
OdpowiedzUsuńDla mnie i dla wielu osób to nieznane terminy. Ja teraz już jestem oswojona i czekam na każdą Twoją nową wiadomość.
Trzymam kciuki abyś wszystko pozałatwiała.
Mam nadzieję, że wnioski też zostaną szybko rozpatrzone.
To takie ważne dla Gabrysia i innych dzieciaków.
Ślę gorące pozdrowienia i ucałowania dla Gabrysia i dla Was!!!
Lusia dla nas to też mimo wszystko trudne tematy... to bardzo drogie sprzęty (ten np. pionizator kosztuje ok 7.000), i dodatkowo dofinansowanie przysługuje raz na kilka lat - dlatego staramy się dokonać jak najlepszego wyboru, działamy przede wszystkim intuicyjnie ale szukamy również pomocy u innych rodziców (bo drugi rodzic to skarbnica wiedzy),
OdpowiedzUsuńCzęść papierologii mamy załatwione i jutro a tak naprawdę dziś powinniśmy złożyć wniosek do Wcpr i wtedy mam nadzieję że z górki ;)
pozdrawiam serdecznie